Prawdopodobnie jeszcze nigdy w ponad 70-letniej historii wyborów Człowieka Roku tygodnika „Time”, sprawie nie towarzyszyło tyle kontrowersji. Powód - wśród kandydatów do tytułu jest Osama Bin Laden. Co więcej, nie brakuje głosów, że to właśnie on powinien ten tytuł otrzymać.

Jak podkreśla redaktor naczelny „Tima’a”, który osobiście dokonuje wyboru, człowiek roku to ktoś, kto wywarł największy wpływ na wydarzenia na świecie – niezależnie czy wpływ ten jest pozytywny czy negatywny. „Time” staje więc przed niezwykle ważnym wyborem – bronić suwerenności gazety i wybrać człowieka, którego czyny faktycznie zaciążyły na pierwszym roku nowego wieku narażając się na utratę części czytelników i reklamodawców, czy narazić się na podejrzenia o kierowan9ie się względami marketingowymi i wybrać kogoś innego. Może prezydenta - ale George W. Bush był już Człowiekiem Roku 2000. Może burmistrza Nowego Jorku Rudolpha Giulianiego – tej kandydaturze sprzeciwiają się ludzie mówiący, że jego wpływ ograniczony jest do samego Nowego Jorku. A może strażaków, którzy pospieszyli z pomocą ofiarom zamachu na WTC? Ta kandydatura wydaje się być najmniej kontrowersyjna. Człowieka roku poznamy jeszcze dzisiaj. W przeszłości przyznano to miano miedzy innymi Hitlerowi i Homeiniemu.

Foto: Al-Jazeera

12:10