Andrzej Baczewski, który w lutym tego roku przekazał policji informację o pijanej załodze karetki wielickiego pogotowia, został ukarany. Sąd zaocznie skazał go na grzywnę 300 zł za... zakłócanie ładu i porządku poprzez głośną rozmowę. Dzień po zdarzeniu Baczewski chciał się dowiedzieć, dlaczego do chorych wysłano nietrzeźwe osoby.
Przypomnijmy. Sprawa stała się głośna w lutym tego roku, kiedy to właśnie Baczewski zauważył, że zespół karetki pogotowia jest kompletnie pijany. Próbował ich zatrzymać, ci jednak odjechali i dopiero po kilkudziesięciu minutach karetkę zatrzymał patrol policji.
Okazało się, że lekarka i sanitariusz byli pijani. Dzień później Baczewski zjawił się w pogotowiu, aby zapytać, dlaczego dyspozytor wysłał pijaną załogę karetki do chorych pacjentów. Zdaniem pracowników wielickiej placówki Baczewski zakłócał ład i porządek, głośno domagając się spotkania z kierownikiem pogotowia. Baczewski twierdzi jednak, że było odwrotnie. W rozmowie z RMF powiedział, że pracownik pogotowia oskarżył go o pomawianie i stwierdził, że odda go za to do sądu.
I tak oto jedynym efektem ujawnienia faktu, że pijana załoga karetki jechała do chorych, jest ukaranie człowieka, który być może zapobiegł tragedii. Dodajmy, że lekarka i sanitariusz – wprawdzie zwolnieni w Wieliczce – nadal mogą pracować w pogotowiu, tylko w innej placówce. Powód? Prokuratura prowadzi postępowanie, którego końca na razie nie widać...
Posłuchaj także relacji reportera RMF Marka Balawajdra:
21:10