Świętokrzyskie firmy przewożące turystów łamią wszelkie możliwe przepisy - wynika z kontroli prowadzonej przez Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Kielcach. Gdyby na jedną z firm nałożono wszystkie kary za popełnione wykroczenia, właściciel musiałby zapłacić 0,5 mln złotych.

Najprawdopodobniej za wykryte zaniedbania jeden ze świętokrzyskich przewoźników straci koncesję. Właściciel – podobnie zresztą jak inni - nie przechowuje tarcz tachografów, mimo że musi to robić przez rok. Ponadto jeden z jego kierowców wielokrotnie przekraczał dozwoloną prędkość. Powinien jeździć 80 kilometrów na godzinę, a pędził 100.

Taki zmęczony kierowca jadący z niedozwoloną prędkością staje się zabójcą pasażerów, których wiezie. Nigdy nie wiadomo, kiedy zaśnie – uważa Marek Nowak dyrektor Inspektoratu Drogowego w Kielcach.

Ponadto wyniki kontroli ujawniły, że firmach nikt nie dba o noclegi dla kierowców, nie mówiąc już o postojach. Wielu kierowców, mimo że po 6 dniach jazdy, idzie na obowiązkowy urlop, nadal jeździ. Tylko że w innej firmie.

Właścicielom firm przewozowych nie może się opłacać łamanie prawa. Jeśli nie zmienią postępowania i organizacji pracy, nie będą mieli szans, gdy na nasz rynek wejdą unijni przewoźnicy.

15:40