Małe, praktycznie niewidoczne meduzy w ostatnim tygodniu poparzyły setki ludzi na hiszpańskich plażach. Te prawie przezroczyste parzydełkowce pojawiły się w pobliżu białych, piaszczystych plaż zwanych Costa Blanca, w okolicach miasta Elche, na wschodzie kraju. Zdaniem biologów, zmieniający się klimat i intensywne rybołówstwo sprawią, że meduz będzie coraz więcej.
We wtorek w pobliżu Costa Blanca poparzonych zostało 380 osób, a zwykle dziennie jest tylko ok. pięciu ofiar meduz - powiedział pracownik oddziału turystyki w ratuszu w Elche Juan Carlos Castellanos. Pływacy prawdopodobnie nawet ich nie widzieli - dodał. W środę nie odnotowano obecności meduz, których ofiarą od niedzieli padło co najmniej 700 osób.
Jak podaje "El Pais", we wtorek zamknięta została jedna z plaż w pobliżu Elche, a na pozostałych umieszczono m.in. znaki ostrzegawcze. Według Castellanosa, silne prądy poniosły meduzy na brzeg, a wyjątkowo ciepła woda, którą lubią te żyjątka, sprawiła, że przez trzy dni utrzymywały się one w pobliżu miasta.
Z kolei plażowiczom na północy Hiszpanii zagraża bardziej niebezpieczny gatunek, zwany żeglarzem portugalskim czy też bąbelnicą (Physalia physalis). Te mieniące się niebiesko, srebrzyście lub purpurowo parzydełkowce z długimi na metr mackami poparzyły w ostatnich trzech tygodniach ponad 300 osób w Kantabrii i Kraju Basków.
Do walki z meduzami rano z plaż w San Sebastian wypływają trzy łodzie, zbierające dziennie średnio ok. stu meduz. Naukowcy ostrzegają, że meduz będzie coraz więcej. Wpływ na to ma globalne ocieplenie oraz intensywne rybołówstwo, które sprawia, że w wodach systematycznie zmniejsza się liczba takich ryb jak tuńczyk czy miecznik, żywiących się meduzami. Brak ryb oznacza także mniej rywali w dostępie do planktonu, będącego pożywieniem meduz.