Zachodni politycy oceniają, że ryzyko użycia przez Rosję broni atomowej rośnie. Można uznać, że istnieją cztery scenariusze kryzysu nuklearnego, jaki może wywołać Kreml - pisze w poniedziałek główny komentator spraw zagranicznych dziennika "Financial Times"- Gideon Rachman.
"USA i ich sojusznicy posługują się mieszanką dyplomacji i odstraszania, by nie dopuścić do sytuacji, w której Rosja użyje broni atomowej, ale zarazem zastanawiają się nad globalnymi konsekwencjami zastosowania takiej broni. Presja jest ogromna" - pisze na łamach Financial Times - Gideon Rachman.
Według autora tekstu, istnieją cztery scenariusze kryzysu, które należy rozważyć: nuklearna normalizacja, nuklearny szantaż, uniknięcie konfrontacji i armagedon - wylicza autor.
"Nuklearną normalizacją" Rachman nazywa sytuację, w której Zachód nie zareagowałby na użycie przez Rosję broni atomowej z obawy przed bezpośrednim zaangażowaniem swoich sił w konflikt, co mogłoby doprowadzić do wojny nuklearnej na pełną skalę.
"Nikt nie powinien być przekonany, że jesteśmy w stanie kontrolować ryzyko (takiej) eskalacji" - ostrzegł cytowany przez "FT" przedstawiciel amerykańskiej administracji.
Gdyby jednak Zachód nie odpowiedział na użycie przez Rosję bomby atomowej, złamane zostałoby tabu obowiązujące od 1945 roku. Prowadziłoby to do "nuklearnej normalizacji", czyli sytuacji, w której wiele krajów, na przykład Korea Północna i Chiny, mogłoby się pokusić o zastosowanie takiej broni. Inne państwa zaczęłyby szybko starać się o pozyskanie własnego arsenału nuklearnego, by móc się bronić.
Świat ogarnąłby niepokój, prowadzący do załamania rynków i być może paniki, która skłaniałaby ludzi do wyprowadzania się z dużych miast - prognozuje Rachman.
Obawy związane z takim scenariuszem sprawiają, że pojawiły się opinie, iż należy jednak rozpocząć negocjacje z Rosją. To jednak doprowadziłoby do sytuacji, w której Kreml zdałby sobie sprawę, że może skutecznie uprawiać "szantaż nuklearny" - kontynuuje autor. "Co powstrzymałoby Moskwę przed kolejnymi nuklearnymi groźbami, być może wymierzonymi w Europę Wschodnią?" - pyta komentator.
Trzeci scenariusz to "armagedon", czyli wojna nuklearna na pełną skalę, przed którą ostrzegł publicznie prezydent USA Joe Biden.
Zdaniem Rachmana trzy najczarniejsze scenariusze są na razie wciąż mniej prawdopodobne niż czwarty, optymistyczny, czyli uniknięcie wojny nuklearnej.
Autor przypomina, że od 1945 roku przywódcy zdołali wielokrotnie cofnąć się "znad otchłani" i zachowali świadomość, że "fałszywy ruch mógłby pociągnąć za sobą miliony ofiar lub nawet zniszczyć planetę".
"To powinno nadal działać. Być może" - konkluduje Rachman.