Alarm bombowy ogłoszony w oddziale jednego z ateńskich banków w Atenach na 10 dni przed olimpiadą okazał się na szczęście fałszywy. Alarm spowodowała informacja, przekazana do redakcji czołowego greckiego dziennika.
Dzwoniący przedstawił się jako jeden z zamachowców "Komórek Rewolucyjnych" - ugrupowania odpowiedzialnego za serię 12 zamachów bombowych między 1996 a 2000 rokiem.
Policja stanęła na wysokości zadania. Wprowadzono szczególne środki ostrożności, zablokowano ruch, zagrożone miejsce otoczono kordonem. Ale po dokładnym sprawdzeniu - okazało się, że wewnątrz filii Greckiego Banku Handlowego nie ma niczego niebezpiecznego.
Wizytujący tymczasem wczoraj główny kompleks olimpijski premier Grecji, Kostas Karamanlis oznajmił, że Ateny są "w pełni przygotowane" do Igrzysk XXVIII Olimpiady. Nie wszyscy jednak zgadzają się z premierem. Karamanlis mówił też o zastosowaniu maksymalnych środków bezpieczeństwa. A podczas wizyty szefa rządu na stadionie, policja i żołnierze nie potrafili sobie poradzić z podążającą za premierem grupą ponad stu dziennikarzy.