Rowerzyści biją brawo, kierowcy przeklinają - tak czy inaczej, czy się to komuś podoba czy nie, od dziś w Londynie obowiązuje specjalna opłata za wjazd do centrum miasta. Ma ona zachęcić część kierowców do pozostawienia aut w domach i skorzystania z komunikacji publicznej, metra czy autobusów.
Celem jest rozładowanie korków, które czasami są tak duże, że na londyńskich ulicach żółwie mogą bić rekordy prędkości. Władze miasta zdają sobie sprawę, że przynajmniej na początku będą pewne kłopoty: Spodziewamy się, że mogą być problemy zarówno z samą technologią, jak i koniecznością zmiany przez kierowców ich przyzwyczajeń i ulubionych tras - mówił przedstawiciel władz Londynu.
Technologia o której mowa, to wzięty niemal żywcem z Wielkiego Brata system 700 kamer umiejscowionych w 400 miejscach. Rejestrować będą one tablice rejestracyjne każdego samochodu wjeżdżającego do wyznaczonej strefy. Kierowcy będą musieli płacić za wjazd każdorazowo 5 funtów (ponad 30 zł). Co więcej, będą musieli uregulować należność jeszcze tego samego dnia lub zapłacić wysoką karę.
Są już jednak tacy, którzy zapowiadają "przetestowanie" nowego systemu: Oczywiście, że wjadę do centrum Londynu i nie zapłacę. Zobaczymy co się stanie - zapowiadał jeden z kierowców. Zakorkowanie miast jest jednym z rosnących problemów. Wiele metropolii już zapowiedziało, że będzie się uważnie przyglądać, jak sprawdzi się londyński system, nie wykluczając, że pójdą w ślady brytyjskiej stolicy.
09:55