Ponad 90 osób zginęło w nocnej serii zamachów w stolicy Arabii Saudyjskiej - takie dane podał amerykański Departament Stanu. Wśród ofiar jest 10 lub 12 Amerykanów. Według oficjalnego saudyjskiego bilansu zginęło 29 osób, w tym 9 zamachowców-samobójców, a prawie 200 zostało rannych.
Wiadomo, że wśród ofiar, poza Amerykanami są Saudyjczycy, Szwajcar, Filipińczycy i Jordańczycy. Są także dzieci.
Zamachowcy samobójcy wjechali samochodami wyładowanymi materiałami wybuchowymi w kompleks budynków we wschodnim Rijadzie, gdzie mieszkali głównie cudzoziemcy. Doszło do co najmniej trzech potężnych eksplozji, które obróciły część budynków w gruz.
Do zamachów doszło zaledwie kilka godzin przed wizytą w Arabii Saudyjskiej amerykańskiego sekretarza stanu Colina Powella:
Terroryzm może dotknąć każdego, w każdym miejscu naszego globu. To zagrożenie dla całego cywilizowanego świata. Zapewniam, że podwoimy nasze wysiłki, będziemy ściśle współpracować z naszymi przyjaciółmi tu, w Arabii, a także na całym świecie w walce z terroryzmem, al-Qaedą i wszystkim tym, którzy zabijają niewinnych ludzi - zapowiedział szef amerykańskiej dyplomacji.
Do nocnych zamachów przyznała się właśnie al-Qaeda, terrorystyczna siatka Osamy bin Ladena. Tak przynajmniej twierdzi ukazujący się w Londynie saudyjski tygodnik „Al Madżallah”.
Gazeta poinformowała, że otrzymała dwa e-maile od jednego z działaczy al-Qaedy Abu Mohammeda Al Abjala. W elektronicznych listach sugeruje on, że to właśnie al-Qaeda stoi za nocnymi zamachami w Rijadzie. Od dawna planowaliśmy dużą operację w rejonie Zatoki Perskiej, gdzie mamy składy broni i amunicji - czytamy.
Izraelski ekspert Dore Gold uważa, że al-Qaeda nieprzypadkowo uderzyła właśnie teraz. Zaledwie dwa tygodnie temu Stany Zjednoczone zapowiedziały wycofanie swych żołnierzy z Arabii Saudyjskiej i zdaniem Golda, al.-Qaeda chce by powszechnie uznano, że to właśnie ona ma największe zasługi w pozbyciu się amerykańskich żołnierzy z saudyjskiej ziemi.
Foto Archiwum RMF
17:30