Bieda jest w Polsce znaczącym problemem - uważa ponad 80% Polaków uczestniczących w sondażu Homo Homini przeprowadzonego na zlecenie portalu INTERIA.PL. Czyja to wina? W Popołudniowych Faktach toczymy pojedynek. Maja Dutkiewicz uważa, że ludzie powinni być bardziej aktywni w szukaniu pracy i radzeniu sobie z przeciwnościami losu. Bogdan Zalewski widzi problem po stronie rządzących, którzy mają usta pełne frazesów, a nie robią praktycznie nic, by pomóc ubogim. A jakie jest Twoje zdanie? Zagłosuj w sondzie, napisz komentarz i posłuchaj Faktów od 15:00 do 19:00. Może to Twoją opinię zacytujemy na antenie?
BOGDAN: Bieda w Polsce ma dwa oblicza. Jedno jest to oficjalne, propagandowe; drugie jest skrywane, bo nie pasuje do obrazu Polski jako "zielonej wyspy". Większość naszych rodaków nie ma żadnych szans na to, aby godziwie zarabiać i godnie żyć. Jeśli dostaną jakąś pracę, najczęściej jakieś tymczasowe, sezonowe zajęcie, to zarabiają głodowe pensje. A rząd - jak w baśni- chce zamknąć biedę w kości, ochłapie rzuconym z pańskiego stołu.
MAJA Masz rację. Bieda ma dwa oblicza. Trudno jest dostać prace swoich marzeń, ale mam wrażenie że jeszcze trudniej jest samemu zrobić pierwszy krok by z trudnej sytuacji, w której się znaleźliśmy wyjść, a nie czekać tylko na pomocną dłoń.
BOGDAN: Kiedy jesteś w głębokim życiowym dole, nie masz żadnych szans na samodzielne wydostanie się na powierzchnię. Jesteś jak zwierzę, które wpadło w wilczy dół. Z góry słyszysz głos polityków: POMOŻEMY CI! Najgłośniejszy - przed wyborami. Jego echo rozbrzmiewa w jamie, w którą wpadłaś, odbija się od ścian życiowej pułapki. Nagle widzisz nad sobą dłoń władzy. Kiedy już do niej dosięgasz, wspinając się na palce, widzisz że dłoń zwija się w pięść, a w końcu w wielką, dorodną figę ... z makiem.
MAJA O ile lepiej jest zobaczyć pomocną dłoń w momencie, kiedy przynajmniej próbujemy być kowalami własnego losu, a nie tylko czekamy na mannę z nieba. Wiem że są ludzie, którym pomoc jest niezbędna, starsi, ciężko chorzy, rodziny wielodzietne. Ale przyznasz, że są też tacy, którym po prostu się nie chce. Wolą trwać w marazmie, żyjąc z dnia na dzień. "Oto właśnie cały człowiek, winę nogi zwala na but" - z "Czekając na Godota" Samuela Becketta.
BOGDAN: Nie chcę być złośliwy, ale widzę, że wolisz wchodzić buty rządzących niż rządzonych. Ludzi, "którym się nie chce" - jak piszesz - nie wrzucałbym do jednego propagandowego wora. Nawet ci, którzy w życiu upadli, stoczyli się w alkoholizm, też nie powinni być z definicji skazywani na "eliminację". Ludzie, którzy natrafiają na tak wiele barier w życiu, a są słabsi psychicznie, łatwo popadają w nałogi. To dla nich jedyna ucieczka od wrogiego świata. A potem wpadają w błędne koło.
MAJA Najłatwiej zrzucić winę na rządzących, siły wyższe czy co tam nam do głowy przyjdzie. Czy pamiętasz Bogdanie i drodzy komentujący czasy, kiedy bieda nie istniała? Nie było, nie ma i nie będzie takich czasów. Jasne, że są ludzie, którym trzeba i należy pomagać. Ale młodzi i zdrowi nie powinni bezradnie czekać na pomoc z góry. Bieda lubi chodzić w parze z brakiem własnej aktywności.
BOGDAN: A widzę też inne pary : minister finansów pod rękę z ministrem gospodarki, a szef resortu pracy z szefową resortu nauki. Nie uważasz, że rządowy strażnik budżetu powinien razem z wicepremierem gospodarczym działać głównie na rzecz polskich biznesmenów, a nie dusić rodzimej przedsiębiorczości różnymi podatkami i "domiarami"? Czy nie wydaje Ci się, że elokwentna dama na wysokim stolcu minister szkolnictwa wyższego powinna opracować konkretny plan razem z młodym panem rządzącym pracą w Polsce, żeby nasi wykształceni studenci nie lądowali na krajowym bruku, albo zagranicznym zmywaku? A tu bieda z tym naszym rządem!
MAJA: A propos nauki... Czy przyszli studenci, nie powinni lepiej planować swojej kariery, by nie wylądować na londyńskim zmywaku? Po co studiować kierunki, po których mamy duże szanse wyladować w pośredniaku? Czy to zależy od rządzących czy od nas samych? A rządowi naszemu daleko do doskonałości. Ten fakt nie podlega dyskusji.