Dziś przed południem Watykan wyda oficjalne oświadczenie w sprawie ojca Konrada Hejmo. Wczoraj IPN ujawnił, że dominikanin był agentem SB informującym o Karolu Wojtyle. Ojciec Hejmo zaprzecza, że był świadomym współpracownikiem.
W Rzymie nieoficjalnie mówi się, że współpracownicy Jana Pawła II nie wiedzieli, że ojciec Konrad Hejmo mógł być powiązany ze służbami bezpieczeństwa PRL-u. Dziś przed południem stanowisko Stolicy Apostolskiej ma przedstawić Joaquin Nawarro-Valls.
Wczorajsze informacje IPN-u dla wielu osób w Polsce były szokiem. Z bólem i zaskoczeniem przyjęliśmy tę wiadomość – mówi rzecznik Episkopatu Polski ks. Józef Kloch. Niewątpliwie sprawa ta wymaga pełnego, rzetelnego i jasnego wyjaśnienia. Należy też oczekiwać, że więcej informacji na ten temat przyniesie zapowiadana przez Instytut Pamięci Narodowej naukowa publikacja na ten temat.
Z niedowierzaniem reagowali także polscy pielgrzymi zgromadzeni na placu św. Piotra w Watykanie. Jesteśmy zszokowani. Osoba, która była pomostem między pielgrzymami a papieżem, okazała się być na usługach. To jest okropne.
Informacje na temat współpracy ojca Hejmo z SB są bardzo skąpe. Prezes Instytutu Leon Kieres na konferencji prasowej wygłosił jedynie suchy komunikat. (…)ojciec Konrad Stanisław Hejmo w latach 80. był tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL o pseudonimach \"Hejnał\" i \"Dominik\". Pełny materiał ma być opublikowany w połowie maja. Wiadomo, że zachowała się 700-stronicowa teczka ojca Konrada Hejmo.
Dominikanin zaprzecza jednak, aby świadomie współpracował z SB. Ja nigdy nie byłem współpracownikiem - mówi w rozmowie z korespondentką RMF ojciec Hejmo. Po prostu korzystano z roboty, którą myśmy robili dla innych celów. Korzystali ci, którzy byli agentami.