W nocy z soboty na niedzielę rzeszowska policja zatrzymała i przewiozła do izby wytrzeźwień lidera rolniczej "Solidarnośći" Mariana Zagórengo, który chciał wejść do kasyna, grożąc ochroniarzom pistoletem.

Zagórny uprzednio zameldował się w hotelu, kilka pięter nad kasynem. Na Podkarpacie przyjechał spotkać się rolnikami. Co dokładnie wydarzyło się później? Według policji "podpity" Zagórny miał odwiedzić kasyno. Ponieważ nie wpuściła go ochrona, zabrał z samochodu pistolet i wrócił domagać się wpuszczenia na salę gry. Ochrona wezwała wtedy policję. Partol zawiózł pijanego mężczyznę do izby wytrzeźwień a tam okazało się, że miał ponad dwa promile alkoholu. Zagórny twierdzi, że to nieprawda: "Alkoholu nie piję, z tego względu, że od pewnego czasu jestem chory na cukrzycę i dwa razy dziennie biorę insulinę. Poza tym biorę dosyć mocne antybiotyki". Dodaje, że nawet nikt nawet nie podsunął mu alkomatu. Zagórny przyznaje, że posiada pistolet. Nie zdradził jakiego typu. Twierdzi, że po ułaskawieniu przez prezydenta nie złamie prawa, bo oznacza to dla niego powrót do aresztu.

06:45