Terroryści powiązanego z al-Qaedą ugrupowania jordańskiego terrorysty Abu Musaba al -Zarkawiego, wzięli odpowiedzialność za wczorajsze zamachy w Iraku. W atakach zginęło 75 osób.
Do zamachów i starć z wojskami koalicji doszło w Mosulu, Ramadi, Bakubie i Faludży. W eksplozjach zostało rannych ponad 250 osób.
Celem zamachów były posterunki i punkty rekrutacji irackich policjantów. Postanowiliśmy ukarać tych agentów i szpiegów, tzw. iracką armię i ich amerykańskich braci - napisała bojówka al-Zarkawiego na swojej stronie internetowej.
Wasi bracia w Dżamiat al-Tawhid i Dżihad przeprowadzili zakrojone na dużą skalę uderzenie w kilku regionach kraju, łącznie z atakami na agentów policyjnych i szpiegów oraz na armię iracką wraz z jej amerykańskimi braćmi Wasi bracia w brygadzie męczenników przeprowadzili też kilkanaście błogosławionych operacji, w tym pięć w Mosulu przeciwko pięciu komisariatom policji, dwie w Bakubie i kolejną w Ramadi - napisano w oświadczeniu.
Jeszcze zanim oświadczenie się ukazało, premier Iraku Ijad Alawi oskarżył grupę Zarkawiego o dokonanie zamachów w Mosulu. Alawi twierdził jednak, że ataki, do których doszło w czwartek w różnych miastach irackich, prawdopodobnie nie były skoordynowane, a odpowiedzialność za akty przemocy w Bakubie i Ramadi prawdopodobnie ponoszą byli działacze partii Baas, lojalni wobec Saddama Husajna.
W Bakubie grupa Zarkawiego rozpowszechniła komunikat, wzywający mieszkańców, żeby zastosowali się do poleceń ruchu oporu i nie opuszczali swych domów, kiedy się ich o to prosi.
Komunikat zapowiada również kolejne ataki na wojska koalicji: W nadchodzących dniach zostaną przeprowadzone ataki na siły okupacyjne i współpracujących z nimi. Wszelki opór wobec tych poleceń narazi opierających się na śmierć i zniszczenie ich domów.
Za kilka dni - ostatniego dnia czerwca - władza w Iraku przekazana będzie tymczasowemu irackiemu rządowi, terroryści próbują za wszelką cenę storpedować ten proces.