Co najmniej 6 osób zginęło, a kilkanaście zostało poparzonych w pożarze, do którego doszło wczoraj na stacji benzynowej w stolicy Iraku, Bagdadzie.
Do pożaru doszło, gdy tłum Irakijczyków, świętujących wznowienie dostaw prądu, zaczął strzelać na wiwat. Jedna z kul trafiła w dystrybutor.
Winą za ten wypadek niektóre z rodzin poszkodowanych obarczają Stany Zjednoczone. Doszło do tego, bo w Bagdadzie nie obowiązuje żadne prawo. Nie ma żadnej kontroli, a Amerykanie nic w związku z tym nie robią - mówił jeden z mężczyzn.
Amerykańscy żołnierze natomiast nie wykluczają, że ktoś specjalnie strzelił w dystrybutor.
Foto Archiwum RMF
06:05