Szalejący od wtorku nad Japonią tajfun Tokage pochłonął co najmniej 48 ofiar, 33 osoby są zaginone. Tokage to najsilniejszy tajfun, jaki nawiedził Japonię od co najmniej 10 lat.
Główną przyczyną tak dużej liczby zgonów i zaginięć są powodzie i osunięcia ziemi, powodowane przez tropikalne ulewy towarzyszące tajfunowi. Kilka osób zostało porwanych przez potężne fale morskie. Jedna z takich fal zdołała pokonać wysoki betonowy falochron w porcie Kochi na wyspie Sikoku w zachodniej
Japonii i wdarła się do stojącego blisko brzegu domu, zabijając trzech jego mieszkańców.
Japońska telewizja pokazuje dramatyczne sceny, m.in. ludzi na nadbrzeżach, trzymających się kurczowo słupów energetycznych w obawie, by nie dać się porwać wiatrowi i zmyć fali. Nad ranem udało się uratować 37 pasażerów autobusu, odciętego od świata przez powódź. Ludzie ci spędzili noc na dachu zalanego pojazdu.
Wiatr, wiejący dotąd z prędkością 130 km na godzinę rano zaczął słabnąć. Trwa naprawianie pozrywanych linii przesyłowych i przywracanie dopływu prądu do gospodarstw domowych i firm. Centrala energetyczna podała, że w pewnej chwili pozbawionych prądu było co najmniej 40 tysięcy budynków. W sumie tegoroczne tajfuny pochłonęły już ponad 120 ofiar śmiertelnych, powodując straty materialne idące w setki milionów dolarów.