"Od trzech lat nie było tak dużych podwyżek cen żywności" - mówią ekonomiści w rozmowie z RMF FM. Konkretne przykłady? Masło przez ostatnie dwa miesiące podrożało o 70 procent. Sezonowe owoce - prawie o połowę. Mięso wieprzowe - o kilkanaście procent. To najnowsze dane Polskiej Federacji Producentów Żywności. Więcej płacimy również za kawę, herbatę, czy sery. Analitycy rynku paliw alarmują tymczasem, że ceny benzyny są najwyższe od początku wakacji.
Podwyżki cen to efekt miedzy innymi tego, że mamy średnio więcej pieniędzy w portfelach. Np. za sprawą programu 500+ dzięki któremu więcej kupujemy. Jest przestrzeń dla przedsiębiorców do podwyższania ceny. Towar jest na rynku, klient jest zainteresowany. Jeżeli można sprzedać po wyższej cenie, a klient chce to kupić, to po prostu się sprzedaje - komentuje w rozmowie z RMF FM doktor Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej.
Ekonomiści uważają, że na razie na horyzoncie nie widać końca podwyżek. Czasy, kiedy ceny były stabilne, dawno już minęły. Jeden z powodów to inflacja. Najbliższe podwyżki - czekające nas w nadchodzących miesiącach - powinny być zdecydowanie mniej dotkliwe niż te ostatnie. Musimy spodziewać się wzrostu cen rocznie rzędu 2-3 procent. Taki jest cel inflacyjny Polski - dodaje doktor Artur Bartoszewicz. Sytuacja, w której gospodarka rozwija się, klienci kupują, producenci produkują, może skutkować sytuacją, jaką mamy teraz. Pamiętajmy, że wiele produktów importujemy, a za granicą gospodarka europejską też rozwija się. Mamy sytuację korzystną i mocną złotówkę. Mieliśmy w Polsce długi okres spadku cen i to była sytuacja raczej nadzwyczajna, a teraz nadszedł czas, że ceny będą wzrastały. Dla wielu osób to okres niemal zapomniany - komentuje doktor Bartoszewicz.
Na żywość będziemy płacić coraz więcej - prognozuje w rozmowie z RMF FM Andrzej Gentner, prezes Polskiej Federacji Producentów Żywności. Jego zdaniem, w najbliższych tygodniach na pewno podrożeją mięso wieprzowe i drób, po które w sezonie wakacyjnym sięgamy częściej np. z powodu grillowania. Podrożeją też owoce. Na pewno możemy spodziewać się wyższych cen jabłek, śliwek, gruszek. Myślę, że ciągle wysoko utrzymujących się cen przetworów mleczarskich, w tym liczymy mleko. Wieprzowina i drób drożeją, bo często zastępujemy sobą nawzajem te produkty - wymienia Andrzej Gantner w rozmowie z Michałem Dobrołowiczem. Wszystkie raporty pokazują, że popyt na żywność będzie rósł, i to na całym świecie. To oznacza, że jeśli na rynku europejskim pojawią się nadwyżki, będą one odsysane przez rynki światowe. Nie możemy spodziewać się tego, że żywność stanieje. Raczej po dwóch latach deflacji, żywność będzie kolejnym czynnikiem inflacji - dodaje.
Dyrektor Federacji Producentów Żywności podkreśla, że teraz drożeć będą głównie tak zwane produkty podstawowe. Średnio o 4 procent. To jednak zdecydowanie mniej niż w ostatnich tygodniach - tak przynajmniej twierdzą analitycy. Niewielkie mają być podwyżki cen pieczywa. W końcu tańsze ma być masło, które biło cenowe rekordy w ostatnich tygodniach. Andrzej Gantner wylicza, że podwyżki cen produktów podstawowych, w tym właśnie masła, w ostatnich tygodniach w Polsce były i tak mniej odczuwalne niż analogiczne podwyżki we Francji czy Irlandii. Warto jednak dodać, że i pensje Polaków mocno różnią się od tych w Europie Zachodniej.
(ug)