Po Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie, Muzeum Zegarów w Jędrzejowie, nie mówiąc już o niezliczonych kradzieżach z kolekcji dzieł sztuki w prywatnych mieszkaniach, przyszedł czas na muzeum w Siedlcach. Z tamtejszego depozytu Muzeum Narodowego bez śladu zniknęło 240 bezcennych dzieł – ujawniła kontrola mazowieckiego urzędu marszałkowskiego. Co ciekawe, nikt nie zgłosił tej kradzieży.

Prokuratura ani policja nie zostały powiadomione, bo jak się okazuje, taka właśnie jest procedura. Według niej najpierw trzeba przeprowadzić dokładną inwentaryzację wszystkich dzieł sztuki znajdujących się w muzeum. Jeśli okaże się, że nie ma tych obrazów i grafik w muzealnych magazynach, zostanie to zgłoszone do prokuratury - mówi Wisława Lipińska z urzędu marszałkowskiego.

Jak informuje reporterka RMF, na ścianach siedleckiego muzeum nie ma obrazów z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie. To, co z niej pozostało, znajduje się w magazynach.

Dyrektorka muzeum mówi, że nic nie wie o zniknięciu ponad 200 obrazów. Twierdzi, że dopiero po zakończeniu inwentaryzacji będzie mogła powiedzieć cokolwiek o sprawie ujawnionej przez urząd marszałkowski.

Nie wiadomo, ani kiedy zniknęły obrazy, ani kto mógł je ukraść. Jak przyznają sami pracownicy muzeum, w takiej sytuacji jest mało prawdopodobne, by kiedykolwiek się odnalazły.

Foto: Archiwum RMF

13:40