Prezydent Francji musiał posprzątać przed swoimi drzwiami przed dzisiejszym szczytem europejskim w Brukseli w sprawie reformy UE. Tak obserwatorzy komentują ogłoszony przez Nicolasa Sarkozy'ego antykryzysowy plan ratowania nadsekwańskich finansów i gospodarki. "Sarkozy jest zagubiony!" - twierdzi dziennik "Liberation".

Wielu obserwatorów podkreśla, że francuski przywódca musiał ogłosić ten plan, bo w przeciwnym razie nie mógłby dawać lekcji innym krajom UE, które oskarża m.in. o niewystarczającą dyscyplinę finansową. Po niedawnej utracie przez Francję najwyższego stopnia wiarygodności kredytowej Sarkozy stracił siłę przebicia - okazało się bowiem, że sama Francja powinna "iść do kąta" za zbyt wysokie zadłużenie i deficyt budżetowy. Sarkozy zapowiedział m.in. podwyżkę VAT o 1,6 proc. oraz dodatkowe opodatkowanie transakcji giełdowych. Wielu ekspertów nie wierzy jednak, że rozwiąże to francuskie problemy finansowe.

Paryscy specjaliści obawiają się, że podwyżka VAT-u pogłębi kryzys we Francji, bo z powodu wzrostu cen spadnie konsumpcja. Sarkozy jest natomiast przekonany, że tak nie będzie. Podkreśla, że podwyżka podatku VAT ma zostać wprowadzona dopiero w październiku - a do tego czasu popyt na produkty i usługi powinien wzrosnąć, bo ludzie będą chcieli kupować taniej m.in. samochody i komputery. A później - według prezydenta - producenci i tak nie podniosą cen, bo będą bali się załamania wewnętrznego rynku zbytu.

Przedsiębiorcy mają jednocześnie płacić nisze opłaty socjalne za nisko wykwalifikowanych pracowników, co ma zmniejszyć bezrobocie we Francji, które sięga 10 proc. aktywnej zawodowo części społeczeństwa. W tym samym celu dyspozycje kodeksu pracy mają być bardziej elastyczne. Szefowie podupadających firm będą mogli np. zaproponować pracownikom dłuższy tydzień pracy (według prawa Francuzi pracują 35 godzin tygodniowo) lub obniżki płac - w zamian za obietnicę, że nie będzie zwolnień.

Żeby ożywić nadsekwańską gospodarkę w całym kraju podniesiona ma zostać dozwolona wysokość budynków o 30 proc. Sarkozy jest przekonany, że jeżeli budynki będą mogły być wyższe, to przy ich budowie zatrudnionych zostanie więcej robotników. Do tego mieszkań będzie więcej, w związku z czym ich ceny spadną.

Prezydent zapowiedział także stworzenie państwowego "banku przemysłowego" o kapitale 1 mld euro, którego zadaniem będzie pożyczanie pieniędzy małym i średnim przedsiębiorstwom. Sarkozy podkreślił też po raz kolejny w ostatnim czasie, że wprowadzi w swoim kraju "od sierpnia" podatek od transakcji finansowych w wysokości 0,1 proc. Według niemieckiej prasy, zwolenniczką stworzenia takiego rozwiązania jest także kanclerz Angela Merkel. Kwestia wprowadzenia podatku w całej Unii Europejskiej ma być dyskutowana na dzisiejszym szczycie unijnym w Brukseli.

Wielu specjalistów obawia się jednak, że teorie Sarkozy'ego mogą się okazać - jak to już bardzo często bywało w przeszłości - zbyt optymistyczne. Mimo nalegań francuskich dziennikarzy prezydent unikał wczoraj odpowiedzi na pytanie, czy będzie się starał o reelekcję. Jak na razie nie ogłosiłem czegokolwiek, czy to w sprawie mojej kandydatury, czy też spotkań wyborczych - oświadczył Sarkozy. Odwlekanie decyzji w tej sprawie tłumaczył poczuciem odpowiedzialności za państwo: W moim interesie leżałoby powiedzenie: "proszę bardzo, zdecydowałem". Ale jestem prezydentem Republiki Francuskiej, piątego państwa świata!

W opinii wielu obserwatorów nad Sekwaną, wczorajsze wystąpienie Sarkozy'ego dotyczące walki z kryzysem gospodarczym Francji można uznać za kolejną próbę przedwyborczej ofensywy. Już 18 stycznia prezydent zapowiedział - po spotkaniu z kierownictwem związków zawodowych i organizacji pracodawców - natychmiastowe uruchomienie nadzwyczajnych środków na walkę z bezrobociem i szkolenia zawodowe w łącznej kwocie 430 mln euro. Media zauważają, że szef państwa próbuje poprawić w ten sposób bilans swojej prezydentury.

Faworytem kwietniowo-majowych wyborów prezydenckich nad Sekwaną pozostaje od wielu tygodni kandydat socjalistów François Hollande z poparciem w granicach 28-30 proc. Jednak w ostatnich tygodniach jego przewaga nad najgroźniejszym rywalem, prezydentem Sarkozym, maleje. Według ostatnich sondaży, ten ostatni może liczyć na poparcie w granicach 23-24 proc. Oprócz tej prowadzącej dwójki faworytów o wejście do drugiej tury mogą walczyć: szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen i centrysta, przywódca Ruchu Demokratycznego. François Bayrou.