Prawie cały handel gazem w Polsce jest w rękach jednej firmy. PGNiG dyktuje ceny i dostarcza na rynek zdecydowaną większość błękitnego paliwa. Rząd i Unia Europejska chcą wreszcie skończyć z dominacją monopolisty i uwolnić nasz rynek - informuje "Gazeta Wyborcza".
W zeszłym roku PGNiG dostarczyło na rynku hurtowym gazu aż 99,8 proc. surowca. Na rynku detalicznym udział tej firmy był nieznacznie mniejszy i wynosił 96,38 proc. To skutek zaszłości historycznych - ocenia Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Eksperci podkreślają, że gazowego rynku nie było w czasach PRL, ale nie zbudowano go również po transformacji w 1989 roku. Dlatego branża gazowa to jedna z ostatnich gałęzi gospodarki, której klienci, zamiast przebierać w ofertach konkurencyjnych firm, muszą korzystać z usług monopolisty.
Zapotrzebowanie na gaz w naszym kraju w jednej trzeciej zaspokajają rodzime złoża. Zdecydowana większość tego paliwa jest importowana od Gazpromu. Kontrakt z rosyjskim gigantem ma obowiązywać jeszcze przez 10 lat. Firma wykorzystuje tę sytuację - sprzedaje nam gaz po najwyższych cenach w Unii Europejskiej i odmawia ich obniżenia. W negocjacjach z rosyjskim gigantem Polska jest też w dużo gorszym położeniu niż państwa Europy Zachodniej - one z reguły importują gaz z kilku źródeł i mają dzięki temu mocniejszą pozycję w przetargach.
Trudno zmienić niekorzystną sytuację i przyciągnąć do Polski nowych dostawców, gdy na rynku wciąż rządzi monopolista. Mimo problemów trzeba będzie w końcu tego dokonać, bo nasz kraj zobowiązał się do liberalizacji handlu błękitnym paliwem przystępując do Unii Europejskiej. Od trzech lat Komisja Europejska coraz mocniej ponagla polski rząd do zniesienia taryf na gaz. Już w przyszłym roku ma się zacząć uwalnianie rynku. Początkowo będzie ono dotyczyć tylko gazu dla przedsiębiorstw. Na razie nie wiadomo, kiedy zostaną zniesione taryfy dla gospodarstw domowych i jak to wpłynie na ceny błękitnego paliwa.