Amerykańskie próby ukarania komunistycznej Korei Północnej sankcjami ekonomicznymi i izolacją polityczną zostały odrzucone przez Koreę Południową. Stany Zjednoczone nie mogą też liczyć na poparcie dwóch mocarstw z rejonu Azji: Rosji i Chin.
Im bardziej psują się stosunki tych krajów, tym bardziej efektywna powinna być nasza polityka słonecznego blasku. Nie możemy sobie pozwolić na wojnę z Koreą Północną, nie możemy też wrócić do układów zimnowojennych i skrajnej konfrontacji - tak południowokoreański prezydent Kim Dae Dzung postrzega rolę swego państwa w konflikcie stalinowskiego reżimu z USA.
Kim Dae Dzung uważa, że w przypadku sąsiadów z Północy więcej można osiągnąć metodą przysłowiowej marchewki niż kija. Polityka słoneczna - jego zdaniem - roztapia lody wrogości.
Zdaniem eksperta od spraw Dalekiego Wschodu, Josepha Chenga z Uniwersytetu w Hong Kongu, Chiny nie poprą idei amerykańskich sankcji, bo wtedy staną się mało wiarygodni dla Phenianu i tym samym stracą szansę na kierowanie rozwojem wypadków na Półwyspie Koreańskim.
Z kolei Rosja podkreśla, że to same Stany Zjednoczone odpowiadają za obecny kryzys nuklearny. Nie zbudowały na czas obiecanej, bezpiecznej elektrowni atomowej, w zamian za wstrzymanie przez Koreańczyków programu badań nad bronią jądrową. W rzeczywistości jednak Moskwa też chce zablokować coraz silniejszy wpływ Amerykanów w tej części świata.
Rys. RMF
17:45