Ta zima była bardzo ciężka dla rolników. Ze wstępnych szacunków wojewodów wynika, że uprawy wymarzły na powierzchni około półtora miliona hektarów. To miejscami nawet 80-90 procent plonów. Resort rolnictwa przewiduje, że pomoc budżetowa dla rolników, których gospodarstwa ucierpiały przez mróz wyniesie 340 milionów złotych. Wypłata nastąpi po ocenie konkretnych szkód.
Największe straty są na północy kraju. W przyszłym tygodniu pracę w terenie będzie kończyć pierwsza z 32 komisji powołanych na Pomorzu. W gminie Gardeja w powiecie Kwidzyńskim odwiedzono już 60 proc. gospodarzy, którzy złożyli wnioski. Przepadło od 80 do 90 procent upraw.
Pola nadają się jedynie do ponownego zaorania. Rolnicy chcą zrobić to jak najszybciej, by móc posiać jeszcze zboża jare. Liczą na plony jesienią, ale boją się, że efekty będą podobne. Latem spodziewają kolejnej klęski - tym razem suszy.
To nie koniec kłopotów. Rolnicy, którym wymarzły uprawy nie mają bowiem czym powtórzyć zasiewu. W centralach nasiennych, na przykład w Zachodniopomorskiem, nie ma nasion. Nie przewidziano, że zimowe straty mogą być tak ogromne.
Największy problem jest z pszenicą. Rolnicy w wielu przypadkach są zmuszeni zastępować ją jęczmieniem i kukurydzą. Trudną sytuację ma poprawić import tego zboża z Litwy i Łotwy. Ale już wiadomo na pewno - dla wszystkich nie wystarczy.
Ponad 46 tysięcy gospodarstw ucierpiało z powodu mrozów w Kujawsko-Pomorskiem. Oznacza to, że przepadło około 380 tysięcy hektarów upraw. Nie brakuje gospodarstw, w których straty sięgają 80 proc. zimowych zasiewów.
Rolnicy nie mogą jednak liczyć na szybką pomoc. Żadna z komisji oceniających straty nie skończyła jeszcze pracy, a żeby uruchomić mechanizm pomocy potrzebne są raporty ze wszystkich - mówi Bartłomiej Michałek z Urzędu Wojewódzkiego. Jak dotąd takich komisji powołano 137, kolejnych 7 gmin czeka na ich powołanie. Dopiero, kiedy sprawozdania dotrą w komplecie do wojewody, urzędnicy będą mogli wystąpić o pomoc dla rolników. Zdaniem tych ostatnich papierkowej roboty jest o wiele za dużo, a wielu z nich już teraz musi się zadłużać, by na jesieni nie zostać z niczym.
Wojewoda Kujawsko-Pomorskiego, Ewa Mes, sprzeciwia się jednak wprowadzaniu w regionie stanu klęski żywiołowej. Jej zdaniem ogłoszenie go nie będzie miało wpływu na tempo i rodzaj udzielanej pomocy. Stan klęski żywiołowej reguluje bowiem tylko zasady działania urzędników w sytuacjach nadzwyczajnych, kiedy obowiązujące prawo okazuje się niewystarczające, oraz ewentualne ograniczenia praw obywateli. Nie rozumiem więc pretensji tych rolników, którzy domagają się jego ogłoszenia - mówi wojewoda. Szacowanie strat może potrwać jeszcze kilka tygodni.
Na Lubelszczyźnie szacowanie strat może potrwać jeszcze kilka tygodni. Każdy rolnik z może otrzymać 100 złotych za hektar. Urzędnicy agencji domyślają się, że rolnicy nie mają jeszcze protokołów oględzin ze specjalnych komisji powołanych przez wojewodów.
W lubelskich gminach działa 180 komisji, na oszacowanie strat mają dwa miesiące od momentu powołania. Np. w gminie Niemce wpłynęły104 wnioski. Oszacowanie połowy z nich zajęło półtora tygodnia. Agencja zapewnia, że jeśli rolnicy złożą wnioski, to będą dostaną pieniądze w ciągu dwóch tygodni.