Resort Władysława Kosiniaka-Kamysza szykuje wielkie zmiany w przepisach o czasie pracy. Mają one dać większą swobodę przedsiębiorcom, którzy wspólnie z pracownikami będą ustalać obowiązujące w danej firmie reguły. Nowością są też indywidualne konta, na które pracownicy będą odkładać przepracowany czas.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej chce wspólnie z partnerami społecznymi przygotować cały nowy dział kodeksu pracy. Resort chce, by to nie precyzyjne przepisy, ale reprezentanci pracowników w porozumieniu z pracodawcą ustalali obowiązujący w firmie rozkład czasu pracy oraz okres, w jakim należy go rozliczyć. Urzędnicy doszli bowiem do wniosku, że obecnie obowiązujące przepisy utrudniają działanie przedsiębiorców i są notorycznie łamane. W 2011 roku nie stosowało się do nich prawe 90 procent pracodawców.

Propozycje przewidują m.in., że każdy zatrudniony odłoży przepracowany czas na własnym firmowym rachunku. Jeśli po okresie rozliczenia okaże się, że wypracował nadgodziny, wtedy otrzyma dodatek do pensji. Jego stawka będzie tym wyższa, im dłuższy był wspomniany okres.

Kolejne sugestie mówią o możliwości wprowadzenia ruchomego lub przerywanego czasu pracy. Ten pierwszy zakłada, że pracownik może stawiać się w firmie o różnych porach w poszczególne dni i nie musi przychodzić na konkretną godzinę. Może np. stawić się między 7 a 10 rano i przepracować 8 godzin. Z kolei przerywany czas pracy zakłada wprowadzenie przerwy w pracy takiej, by w ciągu doby dać pracownikom prawo do 11-godzinnego odpoczynku.

Ministerstwo zapewnia, że po ewentualnym wprowadzeniu nowych rodzajów czasu pracy nie zmienią się obowiązujące obecnie prawa pracowników do odpoczynku. Kodeks pracy nadal będzie gwarantował zatrudnionym wszystkie normy ochronne, czyli m.in. prawo do 11-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku dobowego i 35-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku w tygodniu - podkreśla Radosław Mleczko, podsekretarz stanu w resorcie pracy.