Przyspieszenia nabrały rozmowy wokół fuzji Orlenu z węgierskim MOL-em, prywatyzacji grupy Lotos; wróciła także sprawa kontrowersyjnych zmian w statucie PKN Orlen, które wzmacniają prywatnych akcjonariuszy kosztem Skarbu Państwa.
Kilka tygodni temu, kiedy minister Zbigniew Kaniewski po raz pierwszy forsował zmiany w statucie, opozycja odczytywała te ruchy jednoznacznie: Jesteśmy świadkami czegoś w rodzaju ekspresowego pompowania tratwy ewakuacyjnej.
Ostatecznie minister Kaniewski z trybuny sejmowej obiecywał: Nie pozwolę, aby zarządy i rady nadzorcze podległych mi spółek Skarbu Państwa, były dla kogokolwiek wygodnymi synekurami.
Teraz jednak projekt wraca. Oficjalny powód to dostosowanie do nowego kodeksu spółek. Nowy statut ma być przyjęty w najbliższy czwartek. Jeśli tak się stanie, państwo znacznie może stracić kontrolę nad Orlenem, a wzmocni się władza Jana Kulczyka.
Resort skarbu mobilizuje też siły i przygotowuje się do ostatecznego wyczyszczenia rady nadzorczej Orlenu z ludzi nieprzychylnych prezesowi Andrzejowi Wróblowi i Kulczykowi. Jeśli ten plan się powiedzie, Kulczyk rządzić będzie w Płocku niepodzielnie, nawet po przegranych przez SLD wyborach, a u Kaniewskiego i Millera panowie będą mieli dług wdzięczności, tym większy, jeśli sukcesem zakończą się plany utworzenia koncernu środkowoeuropejskiego, czyli połączenia Orlenu z węgierskim MOL-em.
Po tej fuzji droga otwarta do Gdańska. Połknięcie Gdańska przez Płock jest cały czas możliwe, bo jak mówi się w resorcie skarbu - Orlen do prywatyzacji Lotosu będzie jednak zaproszony.