Granica czterech złotych za olej napędowy w wielu miejscach w Polsce została już złamana. Do tego poziomu zbliża się także benzyna. To początek obniżek, które pozytywnie powinny nas zaskoczyć w przyszłym roku – uważają eksperci rynku paliw.
Paliwa systematycznie tanieją w Polsce od blisko dwóch lat - przyznaje ekspert rynku paliwowego Grzegorz Maziak. To efekt spadku cen ropy naftowej na rynkach światowych i kursu złotówki wobec dolara. Ceny na stacjach w pełni nie odzwierciedlają jednak sytuacji na światowych rynkach, głównie za sprawą podatków, które są stałą częścią ceny.
W przyszłym roku, szczególnie w pierwszym kwartale, oczekujemy kolejnych obniżek - przyznaje Maziak. Pomóc może zniesienie embarga na eksport ropy naftowej z Iranu. Przy obecnej nadprodukcji ropy i słabym popycie, te dodatkowe baryłki z Iranu będą ciążyć notowaniu surowca na światowych giełdach - dodaje ekspert. Efekt powinniśmy zobaczyć także na stacjach paliw w Polsce.
Zdaniem specjalistów, ceny oleju napędowego mogą spaść okresowo do poziomu trzech 3,50 zł. W przypadku benzyny może to być 3,70-3,80 zł, szczególnie we wspomnianym, pierwszym kwartale przyszłego roku.
Ceny w kraju wciąż będą jednak zależeć od konkurencyjności lokalnego rynku i położenia. Najdroższe paliwo wciąż będzie w zachodnich województwach. Tuż przy granicy z Niemcami. Często tankują tam kierowcy zza zachodniej granicy, dla których paliwo w Polsce wciąż jest tańsze. Niższych cen możemy spodziewać się na wschodzie. Tam polskie stacje muszą być konkurencyjne dla stacji na Białorusi czy Ukrainie.
(j.)