Za kilkanaście godzin, dokładnie o północy czasu ryskiego, Łotwa zmieni walutę i przystąpi do strefy euro. Na krok ten władze w Rydze zdecydowały się, choć poparcie mieszkańców dla wprowadzenia euro wynosi jedynie 25 procent.
Trwa wielkie odliczanie do godziny zero. Ostatnie transporty z nowymi pieniędzmi, czyli z euro docierają do banków, firm i bankomatów. Sami Łotysze nie byli w stanie wydrukować, ani wybić nowych pieniędzy, dlatego sprowadzili je aż z Niemiec, głównie ze Stuttgartu. To sto milion banknotów i aż 400 milionów monet.
Te pieniądze musieliśmy sprowadzać kilkoma statkami przez Bałtyk i samolotami - mówi Dace Kalsone, główna koordynatorka wprowadzenia euro na Łotwie.
To będzie już czwarta waluta na Łotwie w ciągu ostatnich 22 lat. Mieszkańcy płacili już rosyjskimi rublami, potem łotewskimi, a ostatnio łatami.
Obawy przed wstąpieniem do strefy euro ma jednak znaczna część mieszkańców Łotwy. 56-letnia Leonarda Timofejeva, która mieszka z 25-letnim synem w wiosce Krivi, uważa, że euro nie ułatwi jej życia. Wszyscy oczekują, że w styczniu ceny wzrosną - mówi. Otrzymuje płacę minimalną równowartości 284 euro miesięcznie. Obawia się, że nie przyzwyczaiła się do przeliczania cen z łatów na euro. Myślę o cenach w łatach, więc kiedy widzę cenę mleka w euro, wydaje mi się wysoka - powiedziała. Obecnie jedno euro to 0,7 łata.
Jej syn syn Arkadijs pracuje dorywczo. Dla niego przyjęcie euro jest przykładem zmian zachodzących na Łotwie od upadku Związku Radzieckiego w 1991 roku.
Od moich urodzin już po raz czwarty zmieniamy pieniądze - rubel rosyjski, rubel łotewski, łat i euro. Mam nadzieję, że euro będzie na dłużej, lecz kto wie, może pewnego dnia też będzie zmienione - powiedział.
Ich sąsiadka, 62-letnia Anita Dabola, jest bardziej pozytywnie nastawiona do europejskiej waluty. Wszystko, co może nas zbliżyć do Zachodu jest dobrą rzeczą - mówi, robiąc aluzję do wielkiego wschodniego sąsiada.
Premier Valdis Dombrovskis uważa, że przyjęcie euro pomoże łotewskiej gospodarce zwiększyć eksport i zaufanie inwestorów zagranicznych.
Nie sądzę, aby były poważne problemy (po wstąpieniu do strefy euro). Wiele nauczyliśmy się na przykładzie Estonii, gdzie ceny wzrosły wtedy jedynie w granicach 0,2-0,3 procent - powiedział ostatnio minister Vilks w wywiadzie telewizyjnym.
Nasz wydział finansów jest przygotowany. Sądzę, że potrzeba trzech-czterech miesięcy, aby przystosować się do nowej sytuacji. Jesteśmy przygotowani na pomoc ludziom - zwłaszcza starszym - wyjaśniła AFP Diana Indzere, szefowa służb socjalnych w miasteczku Sigulda, 50 km na północ od Rygi.