Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w lipcu 2024 r. wyniosło 8278,63 zł, co oznacza wzrost o 10,6 proc. rok do roku - podał Główny Urząd Statystyczny. Zatrudnienie w tym sektorze rok do roku spadło o 0,4 proc.

Wynagrodzenie w lipcu wzrosło o 10,6 proc. rok do roku i 1,6 proc. miesiąc do miesiąca - podał GUS. Konsensus PAP wskazywał na wzrost o 10,8 proc. rok do roku i o 2,1 proc. miesiąc do miesiąca.

Główny Urząd Statystyczny poinformował także, że zatrudnienie w lipcu spadło o 0,4 proc. rok do roku, a miesiąc do miesiąca wzrosło o 0,1 proc. Tymczasem Konsensus PAP wskazywał na spadek o 0,4 proc. w ujęciu rocznym i brak zmian w ujęciu miesięcznym.

GUS: Wzrost płac wynikał z podwyżki płacy minimalnej, premii i nagród

"W lipcu 2024 r. ustawowe minimalne wynagrodzenie za pracę wzrosło do 4300 zł, tj. o 1,4 proc. względem ostatniego wzrostu w styczniu 2024 r., kiedy to wynosiło 4242 zł, co miało też wpływ na zmiany przeciętnych miesięcznych wynagrodzeń brutto w sektorze przedsiębiorstw" - podał GUS.

"W lipcu 2024 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wzrosło nominalnie w stosunku do czerwca 2024 r. o 1,6 proc. Wzrost ten spowodowany był wypłatą m.in. premii i nagród, w tym motywacyjnych, kwartalnych i półrocznych, jubileuszowych, odpraw emerytalnych oraz podwyżką wynagrodzeń (które obok wynagrodzeń zasadniczych także zaliczane są do składników wynagrodzeń)" - dodano.

"Dane o zatrudnieniu pokazują pogorszenie się kondycji rynku pracy"

Dynamika płac stopniowo hamuje, choć odbywa się to przede wszystkim z uwagi na mniejsze wypłaty premii w górnictwie i energetyce (2023 był rokiem wyborczym). Generalnie wysokiej dynamice płac w samym lipcu, szczególnie w przetwórstwie i budownictwie, sprzyjał natomiast układ dni roboczych (tj. o 2 więcej niż w 2023) oraz kolejna podwyżka płacy minimalnej - poinformował ekonomista ING Banku Śląskiego Piotr Popławski.

Jeśli chodzi o dane o zatrudnieniu - to w opinii Popławskiego - pokazują one "pogarszanie się kondycji rynku pracy". Jak dodał, "relatywnie słabo radzą sobie szczególnie branże produkcyjne, borykające się ze słabą koniunkturą w strefie euro (szczególnie w Niemczech) i silną konkurencją z Azji".

Skala pogorszenia jest jednak ciągle niewielka (Polska ma np. drugą najniższą stopę bezrobocia w UE, po Czechach) z uwagi na sytuację demograficzną oraz odpływ migrantów z Ukrainy - ocenił ekonomista.

Jego zdaniem w takiej sytuacji firmy nadal bardzo niechętnie decydują się na redukcję etatów z obawy, że mogą mieć problemy ze znalezieniem pracowników, kiedy koniunktura się poprawi.

Stopniowe odbicie koniunktury, demografia i istotny wzrost płacy minimalnej w 2025 sugerują utrzymanie silnej dynamiki płac także w przyszłym roku, chociaż nie będzie ona już dwucyfrowa. Wzrost wydatków konsumpcyjnych powinien pozostać kluczowym motorem wzrostu gospodarczego. Wysoki wzrost kosztów pracy oznacza jednak ryzyko dalszej kompresji marż przedsiębiorstw, szczególnie w przemyśle i budownictwie - stwierdził Piotr Popławski.