PiS podjęło już decyzję, że przyszłoroczna trzynastka nie będzie wypłacona w marcu razem z coroczną waloryzacją emerytur i rent, jak zapewniano w kampanii, ale kilka miesięcy później. Wszystko zależy od daty wyborów prezydenckich. A tej jeszcze nie ogłoszono - donosi poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza".
Gdy wybory będą w czerwcu, to dodatkowe świadczenie może być wypłacone albo w tym samym miesiącu, albo tuż przed, czyli w maju - mówi "GW" informator związany z rządem.
"Po co ten manewr? Kalkulacja PiS jest prosta. Gdyby seniorzy dostali dodatkowe pieniądze w marcu, mogliby szybko zapomnieć przy urnach, kto je przyznał, ale gdy przelewy będą tuż przed wyborami prezydenckimi, jest większa szansa, na to, że zagłosują na Andrzeja Dudę" - pisze dziennik.
Podobny manewr, jak dodaje "GW", rząd zastosował w tym roku, gdy po raz pierwszy wypłacił 13. świadczenie w maju, tuż przed wyborami do europarlamentu.
Według gazety "będzie jeszcze jedna zmiana przedwyborczych obietnic". "We wrześniu na konwencji PiS przedstawił program, w którym zapisano, że w 2021 r. będzie wypłacona 14. emerytura dla najbiedniejszych. Teraz się okazuje, że nie będzie to świadczenie przyznane na stałe. Wypłata będzie jednorazowa" - napisała "GW".
"Zdaję sobie sprawę, że w powszechnym odbiorze Polacy mogli uznać, że 14. świadczenie będzie stałym corocznym dodatkiem, ale ani premier, ani Beata Szydło nigdzie wprost nie powiedzieli, że tak będzie" - mówi informator "GW".
Cytowany przez dziennik Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego, uważa, że "najwyraźniej PiS zdał sobie sprawę, że wydatek 20 mld zł co roku na 13. i 14. emeryturę byłby zabójczy dla budżetu, i stąd ta korekta wyborczych obietnic".