Sztab protestacyjny górniczych związków zawodowych ustalił szczegóły zapowiadanego protestu. Akcję przesądziło fiasko prowadzonych we wtorek rozmów płacowych w Polskiej Grupie Górniczej.

We wtorek górniczy związkowcy zapowiedzieli protest w kopalniach PGG na Śląsku. Fiaskiem zakończyły się bowiem rozmowy płacowe dotyczące m.in. dodatkowych wynagrodzeń dla górników za pracę w soboty i niedziele.

Dziś zebrał się związkowy sztab protestacyjny, by ustalić scenariusz akcji.

Związkowcy ustalili, że protest rozpocznie się w najbliższy wtorek, 4 stycznia. Wtedy to związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej zamierzają rozpocząć blokadę wysyłki węgla z kopalń spółki.

Do ustalenia jest jeszcze godzina rozpoczęcia protestu. Na początek tory mają być blokowane przez 48 godzin.

Równolegle rozpoczęły się przygotowania do przeprowadzenia referendum strajkowego w kopalniach PGG. W zakładach górniczych będą organizowane masówki oraz akcja ulotkowa.

Przedstawiciele związków zadeklarowali, że są gotowi do wznowienia negocjacji w każdym terminie przed zaplanowaną blokadą wysyłki węgla z kopalń.

"Nie mówimy o dodatkowych środkach dla górników. Chcemy tylko wynagrodzenia za to, co przepracowali - pracowali za darmo w soboty, w niedziele, w nadgodzinach. Chcemy, żeby tylko im za to oddali. Myślę, że górnicy na to zasłużyli" - tłumaczył przewodniczący związku Sierpień'80 w PGG Rafał Jedwabny.



Czego domagają się górnicy?

Związkowcy z największej górniczej firmy domagają się rekompensaty pieniężnej za przepracowane od września do grudnia weekendy lub wypłaty jednorazowego świadczenia dla załogi.

Oczekują wzrostu średniego wynagrodzenia brutto w spółce do 8200 zł, wobec 7829 zł obecnie.

Chcą też rozmawiać o wysokości wzrostu wynagrodzeń w przyszłym roku oraz o przyszłości Polskiej Grupy Górniczej.

W ubiegłym tygodniu, po fiasku rozmów z zarządem PGG i podpisaniu protokołu rozbieżności, związkowcy przez dobę blokowali kolejowy transport węgla z kopalń do elektrowni. Jak mówili, był to "sygnał ostrzegawczy" dla rządu.

Wtorkowe rozmowy z udziałem wiceministra aktywów państwowych Piotra Pyzika nie doprowadziły do zbliżenia stanowisk.

"Jesteśmy zawiedzeni. Pan minister przyjechał z niczym" - mówił po spotkaniu szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek - "Po Nowym Roku rozpoczną się akcje protestacyjne. Jakie - to jeszcze zobaczymy".

Z kolei wiceminister Pyzik oświadczył, że związkowcy mają prawo do protestu, a same rozmowy ocenił jako bardzo merytoryczne.

Prezes największej górniczej spółki mówił natomiast o kolejnych rozmowach. "Będziemy dalej prowadzili rozmowy (...). Trudno o rozwiązania idealne, one w zasadzie nie występują. Natomiast będziemy szukali tego typu rozwiązań, które pozwolą obu stronom zaakceptować jakieś wspólne porozumienie" - zadeklarował Tomasz Rogala.