Rozpoczął się przetarg na samolot wielozadaniowy dla polskiej armii. Nieoficjalnie wiadomo, że pierwsze formalne dokumenty polskiej strony wpłynęły kanałami dyplomatycznymi do Szwecji, USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Szczegóły naszego zapytania owiane są tajemnicą handlową i dyplomatyczną. Wiadomo jedynie, że program zakończy się w 2015 roku gdy 60 nowych samolotów będzie latało z biało-czerwonymi szachownicami.

Sprawa samolotu wielozadaniowego dla polskiej armii toczy się już od ponad dziesięciu lat i być może w tym roku dowiemy się w końcu jakimi maszynami będą latali polscy piloci na początku XXI wieku. Nie wiadomo jednak kiedy i jakie samoloty mogą pojawić się na polskim niebie. Od tej pory wszystko jest bowiem chronione tajemnicą handlową lub dyplomatyczną. Nie jest jasne czy od razu dostaniemy samoloty nowe, czy używane; choć słowo ”nowe” pojawia się w oficjalnej korespondencji rządu. Trudno też powiedzieć, ile Polska wyda na nowe maszyny, choć wiadomo, że będzie to sporo – od 2,5 do 3,5 miliardów dolarów. Ma to wystarczyć, by w 2015 roku, polska armia miała sześćdziesiąt nowych maszyn. Nikt też nie chce mówić do jakich krajów zostało wysłane zapytanie ofertowe, ale wystarczy posłuchać polityków, by nieco się dowiedzieć: „Wysłaliśmy do tych państw, które oferowały Polsce taką możliwość i mam nadzieję, że już wkrótce będziemy wiedzieli o pozytywnych odpowiedziach z tych krajów” – powiedział sieci RMF FM, wiceminister obrony Romuald Szeremietiew. Przypomnijmy: F-16 proponowali nam Amerykanie, Gripena – Szwedzi i Brytyjczycy, a Francuzi Mirage’a 2000. Nieoficjalnie wiadomo, że Rosjan i ich Miga 29 zabraknie w przetargu. Jednak wszystko się wyjaśni dopiero, gdy w przyszłym tygodniu do Sejmu trafi ustawa w sprawie zakupu samolotu. Jednak jakie samoloty będą bronić polskiego nieba – będzie wiadomo dopiero w czerwcu, gdy skończy się przetarg.

Jakie samoloty, jakie warunki

Francuska propozycja dotyczyła nie tylko wypożyczenia czy sprzedaży, ale też produkcji części do maszyn. Francuzi wskazali nawet partnerów, z którymi w przyszłości mieliby współpracować przy montażu i produkcji Mirage'a 2000. Chodzi o zakłady w Mielcu i Świdniku. To nie jedyna propozycja dla Polski. Brytyjczycy wraz ze Szwedami chcą najpierw pożyczyć Polsce na pięć lat 14 jednomiejscowych i 2 dwumiejscowych samolotów używanych obecnie przez szwedzkie siły powietrzne. Umożliwiałoby to polskim pilotom co najmniej 12 tys. godzin lotu. Samoloty miałyby trafić na polskie niebo w niespełna dwa lata od zawarcia umowy. Wspierana przez brytyjski i szwedzki rząd propozycja obejmuje także naukę języka angielskiego w Wielkiej Brytanii, szkolenie załóg i personelu naziemnego. Lotnicy RAF mają się także podzielić doświadczeniami z operacji prowadzonych w ramach NATO. Kolejny etap to szkolenie operacyjne i taktyczne w Szwecji. Używane przez Szwedów Gripeny przeznaczone do użyczenia Polsce zostałyby poddane modernizacji, tak by systemy łączności i identyfikacji „swój-obcy” dostosować do standardów NATO. Nie wiadomo ile wypożyczenie myśliwców kosztowałoby Polskę. Brytyjczycy i Szwedzi zapewniają, że ich oferta jest tańsza od amerykańskiej - według specjalistów przedstawiona w ubiegłym roku amerykańska oferta wypożyczenia używanych F-16 kosztowałaby 250 milionów dolarów.

00:15