Agencja Fitch uznała China Evergrande Group za niewypłacalny - informuje "Bloomberg". Gigantyczny koncern od kilku miesięcy miał poważne problemy finansowe. Do poniedziałku miał zapłacić dług w wysokości 82,5 mln dolarów i nie był w stanie tego zrobić.
Saga związana z problemami Evergrande ciągnie się od dobrych kilku miesięcy. Koncern ma potężne długi. Do poniedziałku miał wypłacić kupon od dwóch serii obligacji w dolarach - chodzi o 82,5 mln dolarów. Wierzyciele pieniędzy nie dostali, a włodarze Evergrande nabrali wody w usta. Agencja Fitch w związku tym obniżyła rating Evergrande Group oraz jej dwóch spółek zależnych (Hengda Real Estate Group i Tianji Holding Limited) do poziomu "ograniczona niewypłacalność".
Agencja spodziewa się, że Evergrande zostanie zlikwidowane w wyniku upadłości, a zależne od niej spółki zbankrutują.
Fitch obniżył także rating innej chińskiej firmy nieruchomościowej - Kaisa Group Holdings. Koncern nie spłacił odsetek w wysokości 400 mln dolarów.
Evergrande to mocno zadłużony prywatny chiński deweloper, który kilkakrotnie znajdował się na krawędzi niewypłacalności. W 2020 roku koncern uruchomił setki projektów w ponad 200 chińskich miastach, generując przychód przekraczający 78 mld dolarów. Działania finansowano z długu oraz wpływów ze sprzedaży jeszcze niewybudowanych mieszkań i domów.
Evergrande nie ograniczał się tylko do jednego sektora. Swoich sił próbował w różnych branżach - produkował wodę mineralną, kupował farmy świń (wieprzowina to najważniejsze mięso w chińskiej kuchni), czy starał się wejść w biznes aut elektrycznych (aczkolwiek żadnego nie wypuścił na rynek).
W swojej działalności koncern korzystał ze sporego lewara finansowego, tj. zadłużał się, by inwestować w kolejne przedsięwzięcia i nie był jedynym deweloperem w Państwie Środka, który tak działał. Chińskim regulatorom to się nie spodobało i w zeszłym roku wprowadzono tzw. trzy czerwone linie, które znacząco ograniczyły możliwość zadłużania się przez największych graczy na rynku nieruchomości. To z kolei utrudnia "rolowanie" - czyli zaciąganie długu w celu spłaty innych zobowiązań.
Szacuje się, że długi Evergrande przekraczają 300 mld dolarów.
Chińskie władze do tej pory przekonywały, że kryzys na rynku nieruchomości nie jest "systemowy" i nie powinien wpłynąć na lokalną, a już na pewno nie na globalną gospodarkę. Chińczycy podejmowali jednak różne działania, np.zachęcali państwowe spółki do skupowania aktywów koncernu.
Ludowy Bank Chin przekonuje, że prawa akcjonariuszy i wierzycieli Evergrande będą "w pełni respektowane" i zawirowania na rynku nie uderzą w system finansowy. Prezes banku Yi Gang uważa, że wpływ problemów koncernu na rynek można ograniczyć i powtórzył, że winę za sytuację firmy ponosi "niewłaściwe zarządzanie" oraz "lekkomyślna ekspansja". Wcześniej chińskie władze sugerowały, by prezes właściciel Evergrande Hui Ka Yan spłacił długi z własnej kieszeni.
Już wcześniej analitycy przekonywali, że Evergrande nie jest "za duży, by upaść" nawet w prowincji Guangdong, gdzie realizował lwią część swoich inwestycji.