Niektóre placówki będą musiały zapłacić za energię ponad dwukrotnie więcej niż obecnie. W przypadku części z nich oznaczać to będzie koszty działalności wyższe o milion złotych rocznie - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Powołując się na wyniki sondażu przeprowadzonego przez Związek Powiatów Polskich gazeta podkreśla, że w 84 szpitalach podwyżki wyniosą od 38 do 112 proc. To oznacza, że wydatki średniej wielkości powiatowej placówki wzrosną o 20-40 tys. zł miesięcznie. Czyli około pół miliona rocznie - czytamy.

Według dziennika zmianę tę najbardziej odczują szpitale specjalistyczne, korzystające z energochłonnych tomografów, rentgenów czy najlepiej wyposażonych sal operacyjnych. Obecnie wydatki publicznych lecznic na energię elektryczną stanowią średnio 2 proc. ich budżetów - podkreśla gazeta.

Jak dodaje, po zmianach w przyszłym roku mogą one wzrosnąć do 3-3,5 proc. Przy napiętych planach finansowych każdy procent to bardzo dużo - przekonuje cytowany w dzienniku Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

Z kolei prezes zarządu Centrum Zdrowia w Mikołowie Władysław Perchaluk ocenia w gazecie całą sprawę jednym słowem: Tragedia. Według niego najkosztowniejsza jest działalność bloku operacyjnego i wykonywanie specjalistycznych badań. Ale z nich nie możemy zrezygnować - podkreśla.

Perchaluk dodaje, że analizowany jest wariant wprowadzenia systemów i aparatury energooszczędnej. Obawia się też wzrostu cen za usługi, takie jak tomografia komputerowa i rentgen, które u niego w szpitalu realizują podmioty zewnętrzne.

Jak podkreśla dziennik, "w nieoficjalnej rozmowie Ministerstwo Energii przyznaje, że nie wiadomo, czy szpitale będą mogły skorzystać z rekompensat, czyli dopłat do wyższych rachunków za prąd". Oficjalnej odpowiedzi resortu nie otrzymaliśmy. Na razie nie ma żadnych szczegółów. Ale i tak już planujemy, że dojdzie do masowego składania wniosków o dopłaty - podsumowuje cytowany w gazecie szef Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych Waldemar Malinowski.

(m)