Czy los Fabryki Wagon podzielą kolejne zakłady - Gniewczyno, Mińsk Mazowiecki ,czy Paterek? Firmy te kontrolowane są przez słowackich biznesmenów, którzy przyczynili się do upadku zakładu z Ostrowa Wielkopolskiego.
Słowaccy biznesmeni, poszukiwani przez policję i oskarżani o wyprowadzenie z ostrowskiego Wagonu kilkunastu milionów złotych, kontrolują kilka fabryk w Polsce. Co więcej, zakłady te robią interesy z tą samą szwajcarską firmą, która już wcześniej posłużyła do wyprowadzania pieniędzy za granicę.
Fabryka z Mińska Mazowieckiego wciąż działa, ale jak długo pracownicy będą dostawać wypłaty – to pytanie z niepokojem zadaje sobie coraz częściej załoga. Prezes zakładu, Słowak Sławomir
Mamatej uspokaja, że zakładowi nie grozi bankructwo, choć nie jest różowo: Nie ma zobowiązań wobec załogi, wobec ZUS-u, wobec podatków.Formalnie, słowaccy biznesmeni, którzy wydrenowali z ostrowskiego Wagonu grube miliony, nie są właścicielami zakładu w Mińsku. Fabryka należy do dwóch warszawskich spółek. Prawdziwych właścicieli należy jednak szukać... teraz właściwie nie wiadomo gdzie, bo Słowacy poszukiwani są listami gończymi.
Inną fabryką, kontrolowaną przez podejrzanych Słowaków, jest zakład w Gniewczynie. Władze zakładu zapewniają, że fabryka reguluje swe zobowiązania na bieżąco, posiada kontrakty, zamówienia, wypłacane są pensje.
Skoro jednak jest tak dobrze, dlaczego pracownicy nie chcą wypowiadać się o sytuacji w przedsiębiorstwie? Swą niechęć do wypowiedzi tłumaczą strachem przed utratą pracy...
Właścicielem Zakładów w Paterku był najpierw NFI „Hetman”, później Wagon z Ostrowa, a od dwóch miesięcy zaś - fabryka w Gniewczynie. Ma ona 85 proc. akcji zakładu spod Nakła.
Władze przedsiębiorstwa z Paterka niepokoją się o swą przyszłość, ale nie jest to obawa o to, że Słowacy wyprowadzą pieniądze z fabryki, ale o złą sławę. Jesteśmy totalnie nieprzygotowani na tego typu hałas, jaki się odbywa w mediach i efekty są po prostu trudne do przewidzenia - mówi wiceprezes firmy. Janusz Gimiński boi się, że firmę na łopatki rozłożą nie Słowacy, ale kontrahenci, którzy na hasło Paterek nagle zaczną domagać się zapłaty w gotówce, lub wycofywać się z umów.
Zakład jak na razie ma zamówienia, a pracownicy zajęcie. Nie ma też żadnych kłopotów z regularnym wypłacaniem pensji, czy regulowaniem zobowiązań wobec fiskusa, czy ZUS-u.
W Paterku Pracuje dziś 330 osób. Zarząd ma nawet nieśmiałe plany, by zatrudnienie zwiększyć.
07:00