Rok 2019 będzie dla gospodarki trudniejszy niż poprzednie. Wszelkie prognozy pokazują, że gospodarka spowolni. Trzeba także się obawiać wzrostu inflacji, czyli wzrostu cen.

Gospodarka będzie spowalniać przede wszystkim z powodu cyklu, co jest naturalne. Punkt najszybszego rozwoju mamy już za sobą i teraz będzie nieco gorzej. Na to nakłada się wyraźne spowolnienie na zachodzie Europy oraz skutki - chwilowo zawieszonej - wojny handlowej między Ameryką, a Chinami.

Szczęście w nieszczęściu

Dobra wiadomość jest taka, że my w naszych portfelach tego spowolnienia odczuć nie musimy. Nie teraz. Po pierwsze dlatego że gwałtowne ono nie będzie - o ile nie wydarzy się nic nieprzewidzianego. Cały czas będziemy mieli w Polsce niskie bezrobocie. Pensje też cały czas będą rosły, choć wolniej. Istnieje duże ryzyko, że wielu pracujących u nas Ukraińców zacznie rozważać przeprowadzkę do Niemiec. A to oznacza, że polscy przedsiębiorcy mogą mieć większe problemy ze znalezieniem pracowników. Będą musieli ich przyciągać wyższymi pensjami. Dlatego podwyżki nie znikną.

Ta konieczność płacenia wyższych pensji będzie dla przedsiębiorców dodatkowym obciążaniem, które może powodować osłabienie planów inwestycyjnych, ale... Rok 2019 będzie rokiem podwójnych wyborów: do polskiego parlamentu i do Parlamentu Europejskiego. A wybory mają to do siebie, że politycy starają się przypodobać wyborcom. Jednym ze sposobów na to przypodobanie jest przecinanie wstęg. A więc uruchamianie inwestycji publicznych: budowa dróg, szkół, ciepłowni, tanich mieszkań. Wszystkiego czego potrzebujemy. To może wyraźnie stymulować naszą gospodarkę.

Urzędowe podnoszenie wynagrodzeń

W nowym roku naszym portfelom będą pomagać decyzje podejmowane przez rząd, tym zapowiadane rozszerzenie dostępności programu 500+ na pierwsze dziecko. Ważne będzie także podniesienie płacy minimalnej. Od nowego roku rośnie ona z 2100 do 2250 złotych brutto. Najniższa płaca godzinowa wzrosła natomiast z poziomu 13,70 zł do 14,70 zł.

W górę idą także świadczenia dla rencistów i emerytów. Od marca średnio o 3,26 proc., ale nie mniej niż o 70 złotych - tak zdecydował parlament. W efekcie najniższa ustawowa emerytura wzrośnie z 1029,80 do 1100 złotych. Tak samo najniższa renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, renta rodzinna i renta socjalna.

Problemy na horyzoncie

W tym nowym roku zaczną nam się jednak objawiać problemy, które potencjalnie mogą uderzyć w naszą gospodarkę w dalszej przyszłości. Pierwszy problem to Unia Europejska. Czekają nas wybory do Parlamentu Europejskiego, które w wielu krajach mogą przynieść zaskakujące rozstrzygnięcia. Widać, że na popularności zyskują ruchy populistyczne: we Włoszech, Francji, Niemczech. One mogą osiągnąć dobre wyniki i mocno zmienić obraz unijnych instytucji. To może zacząć podważać istnienie Unii Europejskiej i przede wszystkim strefy euro. Ich rozpad byłby dużym problem.

Tu pojawia się także problem nowego unijnego budżetu i pieniędzy dla Polski. Ich może być znacznie mniej niż obecnie. I to oznacza nie tylko mniej funduszy na projekty rozwojowe, ale także mniejszą stabilizację waluty. Mówiąc w uproszeniu: my pieniądze z Unii dostajemy w euro i wymieniamy na złotego w korzystnym dla nas momencie. Dzięki temu stabilizujemy kurs waluty. Brak tego stabilizatora może odbić nam się czkawką.

I stabilizator nam się przyda, bo 29 marca 2019 roku, czyli już za chwilę czeka nas brexit, czyli wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Wciąż nie wiadomo na jakich warunkach. To rodzi bardzo poważne ryzyka gospodarcze.

Innym takim ryzykiem dla Polski jest prąd. Parlament co prawda przyjął ustawę o zneutralizowaniu podwyżek cen prądu, ale eksperci ostrzegają, że to może zostać uznane za niedozwoloną pomoc publiczną. Komisja Europejska może zmusić firmy do jej oddania. A to by oznaczało potężne straty. To będzie duże negocjacyjne wyzwanie dla polskiego rządu.

Opracowanie: