Transportowcy w Wielkiej Brytanii rozpoczęli protest przeciwko zbyt wysokim cenom paliwa. Konwój samochodów dotarł do zachodniej Walii, aby rozpocząć blokadę tamtejszych rafinerii. Według protestujących ceny benzyny są tak wygórowane, że większość z nich po prostu bankrutuje. Sytuacja jest wyjątkowo konfliktowa, ponieważ za niecały tydzień na Wyspach Brytyjskich odbędą się wybory parlamentarne.
Transportowcy zapowiadają, że protest będzie pokojowy. Benzyna potrzebna karetkom pogotowia i straży pożarnej nadal będzie opuszczać rafinerię, ale nic poza tym. Jeden z przywódców ubiegłorocznych blokad David Handly powiedział dziennikarzom, iż na początek blokady pojawią się przed bramami pięciu rafinerii. Jego zdaniem ceny paliw są tak wysokie, że brytyjscy transportowcy nie mają szans konkurować z europejskimi firmami. Wielu z nich bankrutuje. W istocie ponad 75% ceny brytyjskiej benzyny to ukryty w niej podatek. Nie rzadko też olej napędowy na stacjach jest droższy niż benzyna ołowiowa. W ubiegłym roku blokady rafinerii prawie całkowicie sparaliżowały ruch na wyspach. Rząd premiera Tony’ego Blaira miał po raz pierwszy do czynienia wówczas z prawdziwym protestem społecznym na ogólnonarodową skalę. Powtórzenie tego na krótko przed wyborami mogłoby spędzić sen z powiek wielu politykom.
09:50