Do gwałtownej strzelaniny doszło wczoraj pomiędzy izraelskimi żołnierzami i palestyńską policją w rejonie Ramallah na Zachodnim Brzegu. Rozpoczęła się ona, gdy palestyńscy snajperzy ostrzelali jeden z posterunków wojskowych. Rząd Izraela zapowiedział , że w dalszym ciągu prowadzona będzie akcja likwidacji palestyńskich terrorystów.
W wymianie ognia pod Ramallah ranny został izraelski żołnierz trzymający wartę przy wjeździe do jednego z żydowskich osiedli. Trafiony został w brzuch kulą palestyńskiego snajpera. W obawie przed falą zamachów ze strony islamistów, władze izraelskie zarządziły dzisiaj ponownie ostre pogotowie antyterrorystyczne. Premier Ariel Szaron ostrzegł Palestyńczyków przed stosowaniem przemocy bo narażą się tym na jeszcze ostrzejsza reakcję ze strony Izraela. Tajne służby izraelskie ostrzegły, że Jaser Arafat upoważnił Hamas i Dżihad do kontynuowania zamachów bombowych.
Tymczasem nie ustają wysiłki świata w kierunku pokojowego rozwiązania kryzysu bliskowschodniego. Przebywający w Moskwie minister spraw zagranicznych Izraela - Szimon Peres poprosil Rosję, by wykorzystała swoje dobre stosunki z Arabami i pomogła zakończyć rozlew krwi. Jego zdaniem bowiem, same kraje arabskie zachowują bierność w tej sprawie. „Jestem zdumiony, że Liga Arabska nie zaprotestowała przeciwko terroryzmowi, czy morderstwom kobiet i dzieci. Oddaliśmy terytorium, ale nie dostaliśmy w zamian pokoju. Nikt jednak nie może nas zawieść na tyle, byśmy zrezygnowali z procesu pokojowego” – mówił Szimon Peres, który dziś ma dyskutować o sytuacji na Bliskim Wschodzie z prezydentem Putinem i szefem rosyjskiej dyplomacji Igorem Iwanowem.
00:45