Dwa największe polskie banki - PKO BP i Pekao SA - ogłosiły radykalne podniesienie oprocentowania depozytów. Na lokatach będzie można dostać około 5-6 procent zysku. Podniesienie oporocentowania lokat zapowiadają również inne banki.
Do tej pory oprocentowanie lokat było bardzo niskie. Klienci wielu banków wciąż mogą liczyć na mniej niż pół procent zysku. W przypadku najlepszych ofert - można było zarobić około 2- 2,5 procent.
Teraz banki PKO BP i Pekao SA zdecydowały się podnieść oprocentowanie depozytów. Skąd taka decyzja?
To nie hojność, tylko strach. Klienci zaczęli oskarżać banki o nieuczciwość, bo po podniesieniu stóp procentowych - oprocentowanie kredytów rosło ekspresowo, a lokat - prawie wcale - komentuje Krzysztof Berenda z redakcji ekonomicznej RMF FM.
Klienci swój gniew zaczęli kierować nie tylko w stronę banków, ale także polityków. Ci zaczęli więc grozić bankom karami, kosztownymi zmianami ustawowymi, a przed prezesami banków państwowych stanęło ryzyko utraty pracy.
To dlatego konieczne stało się wprowadzenie nieco lepszego oprocentowania. Wciąż jednak 6 procent na lokacie to mniej, niż ponad 12-procentowa inflacja - komentuje nasz dziennikarz.
Przypomnijmy, że w poniedziałek do banków podniesienie oprocentowania lokat i depozytów - zaapelował premier Mateusz Morawiecki.
Ciągłe oprocentowanie depozytów oscyluje wokół zera, jednego procenta, tymczasem kredyty oprocentowane są na 7, 8,9 proc. - zaznaczył premier w Polsat News.
Zwrócił uwagę, że oprocentowanie lokat jest obecnie na "żenująco niskim poziomie". Na tym etapie bardzo gorąco apelujemy, aby podnieść te stawki depozytowe - powiedział. Jak stwierdził, kredyty są udzielane po o wiele większych stawkach i różnica, spread, pomiędzy depozytami a kredytami, średnią stawką, nie powinien być aż tak wysoki.
Główny Urząd Statystyczny podniósł dziś wyliczenia dotyczące inflacji. W kwietniu wyniosła ona 12,4 procent. W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny towarów i usług wzrosły o 2,0 proc.
Wcześniej w szacunku flash GUS podawał, że w kwietniu ceny rok do roku wzrosły o 12,3 proc.
W kolejnych miesiącach wzrost cen żywności będzie dalej przyspieszać inflację. Rosyjska agresja skutkowała przerwaniem handlu zbożem z Ukrainy, co podniosło ceny pszenicy, olejów oraz mięsa. Dodatkowo Europa ponownie zmaga się z problemem suszy, co będzie skutkować wzrostem cen warzyw i owoców. W obecnych warunkach nie można wykluczyć, że po wakacjach ceny żywności będą wyższe o prawie 20 proc. względem ubiegłego roku - ocenił Polski Instytut Ekonomiczny w komentarzu do aktualnych danych o inflacji. Szacujemy, że inflacja w całym 2022 roku wyniesie średnio 11,6 proc. W 2023 r. czeka nas umiarkowany spadek - wskaźnik osiągnie 8 proc. Europa dalej będzie się zmagać ze skutkami wojny na Ukrainie, bardzo prawdopodobne są tzw. efekty drugiej rundy, czyli podwyżki cen towarów konsumenckich związane z rosnącymi kosztami - podkreślono.