"Zanim ceny na stacjach benzynowych spadną w związku z obniżką VAT na paliwa od 1 lutego, pójdą jeszcze w górę" - oceniają analitycy. Wskazują na drożejącą na rynkach ropę i idące w górę ceny hurtowe w Polsce.
Jak podkreśla Biuro Maklerskie Reflex, jest oczywiste, że obniżenie stawki VAT na paliwa z 23 do 8 proc. przełoży się automatycznie na obniżkę cen paliw na stacjach. Kwoty dalej jednak będą uzależnione od poziomu ceny ropy naftowej i paliw gotowych na rynku europejskim oraz kursu dolara. To, że zapłacimy niższy podatek nie oznacza, że ceny pozostaną stabilne na poziomie 5 zł za litr - ocenia BM Reflex.
Zanim jednak ceny na stacjach spadną, możemy odnotować ich wzrost ze względu na drożejącą ropę naftową, która już przekłada się na ceny na krajowym rynku hurtowym. Dalszy wzrost hurtowych cen może wymusić konieczność podwyżek na stacjach jeszcze do końca stycznia, zwłaszcza cen oleju napędowego - podkreśla Biuro.
Również portal e-petrol.pl ocenia, że zanim kierowcy zobaczą na dystrybutorach obniżki rzędu 70 groszy na litrze benzyny czy diesla, w drugiej połowie stycznia mogą pojawić się zmiany w odwrotnym kierunku, przy czym podrożeć może przede wszystkim diesel. Paliwa w hurcie od początku roku systematycznie drożeją - przypomniał portal.
W ocenie e-petrol.pl, w przyszłym tygodniu średnia cena benzyny 95 będzie w przedziale 5,69-5,80 zł za litr, oleju napędowego 5,78-5,90 zł za litr, a autogazu - 3,07-3,15 zł za litr.
BM Reflex przypomina opinię szefa Międzynarodowej Agencji Energii, że popyt na ropę jest znacznie bardziej odporny na negatywne efekty rozprzestrzenienia się wariantu Omikron koronawirusa niż sądzi wielu obserwatorów rynku, w tym sama MAE. Według Biura, sugerować to może rewizję w górę przez MAE najnowszych prognoz popytu, które pojawią się 19 stycznia.
Reflex przypomina, że amerykańska Agencja Informacji Energetycznej spodziewa się wzrostu światowej konsumpcji ropy w tym roku o 3,6 mln baryłek dziennie, a w przyszłym - o 1,8 mln baryłek dziennie.
W ocenie e-petrol.pl nastroje zwyżkowe na rynku nie są jak dotąd przełamane przez obawy związane z Omikronem. Na razie widać, że czynniki związane z obawami o podaż surowca okazują się poważniejsze, niż problem Omikrona, który traktowany jest jako nieco "łagodniejsza" odmiana Covid-19, a więc nie budzi obaw o tak drastyczne lockdowny, jak pierwsze warianty wirusa - wskazuje portal.