Rząd zadłużonych po uszy Włoch - kierowany przez Mario Montiego - zdementował doniesienia niektórych mediów, jakoby planował zakup 400 nowych służbowych limuzyn za kwotę 10 milionów euro. Kancelaria twierdzi nawet, że wdrożyła program oszczędnościowy, dzięki któremu wydatki do końca roku będą mniejsze o 300 milionów euro.
Tygodnik "L'Espresso" na swej stronie internetowej podał, że rząd Montiego w styczniu ogłosił przetarg na zakup 400 samochodów. Pismo przypomniało szacunki, według których we Włoszech jest 60 tysięcy służbowych aut, w tym 800 nieużywanych. Także inne opozycyjne wobec Montiego prawicowe dzienniki - "Il Giornale" i "Libero" - zarzuciły rządowi niekonsekwencję. Podały, że zamierza zwiększać liczbę "samochodów oficjalnych", głosząc jednocześnie konieczność wyrzeczeń w czasach kryzysu gospodarczego.
W reakcji na te doniesienia kancelaria premiera wyjaśniła w komunikacie, że nie kupi w tym roku żadnych limuzyn, i zachęciła lokalne administracje w kraju, by wzięły z niej przykład.
Ponadto w nocie podkreślono, że rozpisanie przetargu nie oznacza "automatycznego zakupu" nowych pojazdów. Przetarg zaś rozpisano z myślą przede wszystkim o siłach porządkowych i służbach pełniących ważną rolę społeczną i potrzebujących środków lokomocji. Obecnie 61 procent samochodów, jakimi one dysponują, ma od 5 do 10 lat - dodała kancelaria w Palazzo Chigi.
Włoski rząd zwrócił uwagę na to, że już w styczniu wcielił w życie program oszczędnościowy, którego elementem jest redukcja kosztów wykorzystania i utrzymania służbowych samochodów. W lutym gabinet Montiego ogłosił, że w ciągu stu pierwszych dni swego urzędowania zaoszczędził na wydatkach 43 miliony euro, przede wszystkim na służbowe samochody i administrację. Teraz szacuje zaś, że oszczędności te wyniosą do końca roku 300 milionów euro.