Szwajcarscy naukowcy opracowali elektroniczne obroże dla owiec pasących się w Alpach. W razie ataku wilków będą one automatycznie wysyłać pasterzom ostrzegawcze SMS-y i rozpylać substancje odstraszające drapieżniki.
Elektroniczne obroże będą - z iście szwajcarską precyzją - mierzyć puls owiec. W normalnych warunkach wynosi on ok. 60-80 uderzeń na minutę. W sytuacji zagrożenia gwałtownie wzrasta. Na pastwisku w Creux-du-Champs w szwajcarskich Alpach dokonano eksperymentu - specjalnie wytresowane owczarki niemieckie przeprowadziły pozorowany atak na stado. Okazało się, że puls przerażonych owiec wzrósł nagle prawie trzykrotnie.
Główny wynalazca, biolog Jean-Marc Landry, zapewnia, że w obroże wystarczy wyposażyć kilka zwierząt w stadzie. Pierwsze zostaną założone szwajcarskim i francuskim owcom już za kilka tygodni.
Przez prawie sto lat pasterze z francuskich Alp nie mieli problemów z drapieżnikami. W regionie wyginęły wilki, które wróciły tam znowu w 1995 roku i ich liczba szybko wzrosła. Według specjalistów część z nich przyszła z Włoch. Inne zostały sprowadzone przez europejskie organizacje ekologiczne.
Liczba ataków na owce rośnie - hodowcy żądają zniesienia ochrony tych drapieżników. Podobne problemy powodują we Francji niedźwiedzie, którym nielegalną i szokującą wojnę wypowiedzieli hodowcy owiec z Pirenejów. W lasach w departamencie Ariege żandarmeria odkryła w styczniu tego roku kilkadziesiąt pułapek na te chronione drapieżniki. Mogły one doprowadzić do śmierci niedźwiedzi w nieopisanych cierpieniach. W pirenejskich lasach przy granicy z Hiszpanią umieszczono naczynia wypełnione miodem zmieszanym z trucizną i drobnymi kawałkami rozbitego szkła, które miały dziurawić żołądki i jelita niedźwiedzi.
Oburzeni ekolodzy alarmowali, że można to porównać do barbarzyńskich, średniowiecznych tortur. Winnym groziło więzienie i wysokie grzywny, ale nie udało się ustalić ich tożsamości. Szef regionalnego stowarzyszenia rolników Francois Arcangeli twierdzi, że nie wiedział o całej sprawie. Podkreślił jednak, że śmierć niedźwiedzi mało by go wzruszyła, bo zwierzęta te wprost dziesiątkują stada owiec.
Specjaliści podkreślają, że niedźwiedzie nie zdając sobie sprawy z zagrożenia, mogą połykać śmiercionośny "poczęstunek" bez namysłu. W latach 80. niedźwiedzie brunatne prawie wyginęły we francuskich Pirenejach. Później pod presją ekologów zwierzęta zostały ponownie sprowadzone w tej rejon ze Słowacji. Liczba tych drapieżników szacowana jest obecnie na około 20 osobników. Miejscowe władze twierdzą, że sprowadzenie niedźwiedzi ułatwiło utrzymanie równowagi ekologicznej w lasach. Obecność drapieżników stała się również atrakcją, która przyciąga w Pireneje turystów.