Londyński dom towarowy John Lewis sprzedaje globusy, na których widnieją wyspy o nazwie Malwiny zamiast Falklandy. 30 lat temu Wielka Brytania stoczyła z Argentyną wojnę o te właśnie wyspy. Pomyłka porównywalna jest to tego, jakby Wrocław nazywać Breslau.
Na głowę zarządu Johan Lewisa posypały się skargi, głównie od weteranów, którzy walczyli o wyzwolenie maleńkich wysp po argentyńskiej inwazji. Właściciele domu towarowego przepraszają. Tłumaczą, że globusy sprzedawane w Londynie zrobiono w Indiach. Pierwsza partia, jaka dotarła do Londynu, opatrzona była poprawną nazwą. Później, z niewiadomych przyczyn Falklandy zmieniły się na globusach w Malwiny.
Dla Brytyjczyków to duża różnica, bo kilkutygodniowy konflikt pochłonął życie ponad 900 osób.
Do dziś Brytyjczycy są podzielni w sprawie Falklandów. Niektórzy uważają, że zamorskie terytoria są anachronizmem z czasów kolonialnych, inni bronią decyzji rządu ówczesnej premier Margeret Thatcher, która usankcjonowała zbrojny odwet. Sami wyspiarze z Falklandów, głosując w niedawnym referendum, opowiedzieli się zdecydowanie za przynależnością do brytyjskiej korony.