Naszyjnik wysadzany diamentami mogącymi mieć związek ze skandalem, który przyczynił się do upadku Marii Antoniny, został sprzedany na aukcji w Genewie za 4,8 miliona dolarów. Jak przekazał dom aukcyjny Sotheby's, nabywca był "zachwycony".
Szacowano, że XVIII-wieczna biżuteria zostanie sprzedana na aukcji Sotheby's Royal and Noble Jewels w Genewie za 1,8-2,8 mln dolarów. Jednak po licytacji cena osiągnęła 3,55 mln franków szwajcarskich (4 mln dolarów), a ostateczna cena Sotheby’s po opodatkowaniu i prowizjach wyniosła 4,26 mln franków (4,81 mln dolarów).
Niezidentyfikowany nabywca, który złożył ofertę przez telefon, był "zachwycony" - powiedział AFP Andrew White Correal, szef działu biżuterii Sotheby’s.
Oczywiście, istnieje nisza na rynku klejnotów historycznych o bajecznym pochodzeniu. Ludzie nie tylko kupują przedmiot, ale kupują całą związaną z nim historię - dodał Andrew White Correal.
Naszyjnik składa się z trzech rzędów diamentów zakończonych na każdym końcu diamentowym chwostem.
Dom aukcyjny przekazał w prospekcie aukcyjnym, że przetrwał "cudownie nienaruszony" w prywatnej kolekcji w Azji i po raz pierwszy od 50 lat pojawił się publicznie.
Sotheby’s dodaje, że diamenty znajdujące się w naszyjniku sprzedanym w środę prawdopodobnie pochodziły z "legendarnych kopalni Golkonda w Indiach", uważanych za słynące z produkcji najczystszych i najbardziej olśniewających diamentów.
Opisując dzieło jako "rzadkie i bardzo cenne", Sotheby's przypuszcza, że najpewniej powstało w dekadzie poprzedzającej rewolucję francuską. Jest prawdopodobne, iż część diamentów znajdujących się w nim pochodzi ze słynnego naszyjnika powiązanego ze skandalem, z którym bezpodstawnie wiązano królową Francji Marię Antoninę zaledwie kilka lat przed jej zgilotynowaniem.
Skandal z 1785 roku znany jest jako Afera Diamentowego Naszyjnika. Zubożała szlachcianka imieniem Jeanne de la Motte udawała francuską królową i nabyła naszyjnik w jej imieniu. Hrabina de la Motte zaproponowała kardynałowi de Rohan pośrednictwo w zakupie drogocennego naszyjnika dla Marii Antoniny. Podobno sama królowa nie mogła dokonać zakupu ze względu na rzekomy sprzeciw męża.
Kardynał się zgodził i wynegocjował cenę sprzedaży naszyjnika na 1,4 mln liwrów. Kwota miała być wypłacona w czterech ratach. Hrabina podrobiła podpis Marii Antoniny na dokumencie sprzedaży. De Rohan przekazał naszyjnik hrabinie, a ona umówionemu (rzekomemu) posłańcowi królowej.
Kiedy minął termin płatności pierwszej raty, jubiler upomniał się o zapłatę, ale królowa zbagatelizowała sytuację. Po miesiącu doszło do spotkania Marii Antoniny, bankierów oraz kardynała de Rohan, który pokazał umowę z podrobionym podpisem. Całe oszustwo wyszło na jaw.
Mąż hrabiny uciekł z naszyjnikiem do Londynu i zajął się sprzedażą klejnotów z niego. Według danych historycznych, klejnoty odkupił jubiler Robert Gray.
Naszyjnik pojawił się ponownie w obiegu na początku XX wieku. Stał się własnością rodziny Anglesey. W 1937 roku Lady Marjorie Manners założyła klejnoty podczas koronacji króla Jerzego VI.
Potem naszyjnik został kupiony do prywatnej kolekcji.