Dwa dni po zakończeniu maratonu w Londynie jeden z biegaczy zbliża się do półmetka. Tom Harrison przebrany jest za goryla. Biegnąc, zbiera pieniądze na ochronę tych zwierząt.

41-letni Brytyjczyk jest z zawodu policjantem. Ma żonę i dwójkę dzieci. Jako uczestnik londyńskiego maratonu wspiera organizację o nazwie The Gorilla Organisation, która działa w Rwandzie, Ugandzie i Demokratycznej Republice Konga.

Harrison zaczyna swój bieg o poranku. Porusza się na czworakach. Od czasu do czasu, dla rozprostowania kości, jak goryl staje w pionie i uderza się w piersi.

Ponieważ trasa maratonu nie jest w żaden sposób chroniona, "goryl" jak wszyscy londyńczycy musi korzystać z chodników i przejść dla pieszych. Swym kostiumem i zachowaniem wzbudza olbrzymie zainteresowanie przechodniów. Rozmawiam na trasie z wieloma ludźmi, co oczywiście opóźni ukończenie maratonu - przyznajeZaczynam odczuwać zmęczenie. Bolą mnie mięśnie i częściej robię przerwy - dodaje. 

Codzienna dawka takiego uciążliwego biegu to 12 godzin. Brytyjczyk zatrzymuje się na noc u przyjaciół, którzy mieszkają najbliżej postoju. Nazajutrz zakłada kostium goryla i rusza dalej. Za swój wysiłek otrzyma od sponsorów dwa tysiące funtów, które zasilą konto The Grilla Organisation. Jeśli starczy mu sił, Tom Harrison powinien ukończyć maraton w najbliższy piątek.

(mpw)