Satelitarna usługa Google'a - Google Earth - oraz portale społecznościowe, zwłaszcza Facebook, wykorzystywane są w coraz szerszym zakresie przez brytyjski urząd podatkowy do wyrobienia sobie opinii o stanie majątkowym podatników - donoszą media.
Google Earth umożliwia szczegółowe namierzenie wytypowanych budynków, policzenie, ile samochodów przed nimi stoi, a także i tego, czy właściciele czegoś nie dobudowali lub nie dokonali renowacji fasady itp.
Z kolei Facebook umożliwia zorientowanie się, czy użytkownik nie pochwalił się znajomym egzotycznymi wakacjami, kupnem drogiego samochodu albo innymi wydatkami.
Dane z takiego rozpoznania są następnie wprowadzane do superkomputera Connect - pierwotnie zaprojektowanego dla koncernu zbrojeniowego BAE Systems - i w razie potrzeby porównywane z rozliczeniem podatkowym indywidualnego podatnika lub firmy.
Connect, za który fiskus zapłacił 50 mln funtów, zawiera ponad 1 mld informacji o podatnikach, m.in. dane o nieruchomościach, których są właścicielami, pożyczkach, zyskach kapitałowych od wkładów oszczędnościowych itp. Jeśli urząd podatkowy dojdzie do wniosku, że płacąc niski podatek osoba żyje na wysokiej stopie, to może się nią zainteresować bliżej.
W obecnych trudnych czasach egzekwowanie zobowiązań od podatników podejrzewanych o to, że nie płacą tego, co są winni, jest skutecznym sposobem zwiększenia przychodów podatkowych. Niektórzy mogą się jednak zaniepokoić nowymi technikami pracy jako zanadto ingerującymi w prywatność. Będą one skuteczne tak długo, jak długo ludzie nie będą namierzani omyłkowo - powiedziała dziennikowi "Daily Mail" Elaine Clark z firmy rozliczeń podatkowych.
Brytyjski fiskus ocenia, że na oszustwach podatkowych i szarej strefie traci niemal 35 mld funtów rocznie, co odpowiada rocznemu budżetowi resortu obrony.
(jad)