Jestem przekonany, że wiele osób, gdyby mogło cofnąć czas, dziś kształtowałoby swoje słowa inaczej - mówi o konflikcie w prokuraturze gość Kontrwywiadu RMF FM minister obrony Tomasz Siemoniak. Do tej pory nie wpłynął do mnie wniosek o odwołanie prokuratora Parulskiego, ale jeszcze w listopadzie Seremet sugerował, że w nowym roku trzeba będzie podyskutować o roli prokuratury wojskowej.
Minister Obrony Narodowej, Tomasz Siemoniak, dzień dobry.
Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.
Generała Błasika nie było w kokpicie tupolewa?
Nie mam tutaj żadnej innej wiedzy, niż opinia publiczna. Są nowe doniesienia medialne.
Do ministra obrony narodowej nie dotarła ekspertyza Instytutu Sehn?
Myślę, że do nikogo formalnie jeszcze ta ekspertyza nie dotarła. Mamy do czynienia z artykułem prasowym. Zobaczymy, nie ma co tej sprawy przedwcześnie komentować.
A gdyby tak było, oznaczałoby to dla rządu konieczność napisania nowego raportu Millera, który pewnie nie byłby już raportem Millera?
Trudno mi powiedzieć, co by było gdyby. Historia tego śledztwa, tych postępowań pokazuje, że wiele wątków się pojawiało, prawdziwych, nieprawdziwych. Myślę, że trzeba się opierać na rzetelnych, zweryfikowanych materiałach, jak one się pojawią. Zapewne właściwe instytucje będą mogły się do nich odnieść.
Panie ministrze, czy na pańskim biurku leży już wniosek o odwołanie szefa prokuratury wojskowej?
Nie, taki wniosek nie wpłynął.
A już pan wie, że się na nim pojawi?
Tego nie wiem. Jesteśmy umówieni na poniedziałek z prokuratorem generalnym. Z prokuratorem Seremetem spotykam się co jakiś czas, łączą nas nie tylko sprawy prokuratury wojskowej. Współpracujemy przy różnych innych kwestiach.
A kiedy się panowie spotykaliście, był pan kiedykolwiek sondowany w tej sprawie? Czy prokurator Seremet sugerował, że chciałby pozbyć się gen. Parulskiego z Naczelnej Prokuratury Wojskowej?
Nie. Prokurator Seremet wskazywał mi jeszcze w listopadzie, zanim został powołany nowy rząd, że warto będzie po nowym roku podyskutować o miejscu i roli prokuratury wojskowej. Bez wątków personalnych. Mówił o tym także publicznie, nie było to dla mnie specjalnym zaskoczeniem.
Nigdy nie było tak, że przyszedł i zapytał - panie ministrze, zgodzi się pan na odwołanie Parulskiego, jeśli o to wystąpię?
Nie, nigdy o to nie zapytał.
To ja pana zapytam. A zgodzi się pan?
Najpierw musi wpłynąć wniosek. Wtedy będę mógł się do tego odnosić. Jak mówię, taki wniosek nie wpłynął, spotykamy się z prokuratorem Seremetem. To w jego ręku, bardzo wyraźnie według ustawy, jest jakakolwiek inicjatywa w tej sprawie.
Te przeprosiny i wyrazy ubolewania, które wczoraj oświadczeniem zamieszczone w internecie złożył Parulski, to jest coś, co uratuje jego głowę?
Ja myślę, że te ostatnie dni pokazują, że im mniej komentowania siebie nawzajem, tym lepiej. Zwrócił na to uwagę premier Tusk, że czasem lepiej poczekać zanim się coś powie.
Z punktu widzenia dziennikarza nie podpiszę się pod tymi słowy.
A ja z punktu widzenia ministra obrony zdecydowanie tak. Myślę, że wiele osób, gdyby mogło cofnąć czas do poniedziałku, trochę inaczej kształtowałoby swoje wypowiedzi.
Czy uważa pan, że sytuacja taka jak ta poniedziałkowa, w której podwładny, czyli gen. Parulski, de facto wypowiada posłuszeństwo, krytykuje swojego przełożonego - to nie jest sytuacja, która musi zostać przecięta dymisją któregoś z nich?
Uważam, że nie powinno być tak, że publicznie się krytykuje przełożonych. Są inne formy dyskusji z przełożonymi, zwłaszcza w tak wrażliwej i ważnej instytucji jak prokuratura. Natomiast, jakie wnioski należy z tego wyciągać, to jest sprawa prokuratora generalnego. On powinien to ocenić.
Grzegorz Schetyna mówił wczoraj - siedząc tutaj na pańskim miejscu - oni razem już funkcjonować nie mogą - Seremet i Parulski. Pan się podpisuje pod tym zdaniem?
Każdy ma tutaj własną ocenę sytuacji.
Da się funkcjonować razem po czymś takim?
Ja muszę być tutaj znacznie bardziej ostrożny niż pan przewodniczący Schetyna, ponieważ jestem wskazany w ustawie jako ten, który w porozumieniu z prokuratorem generalnym - który tutaj inicjuje proces - ma się wypowiedzieć: czy ma być tak czy inaczej. Nie będę tego oceniał do momentu, dopóki hipotetycznie taki wniosek mógłby do mnie wpłynąć. Jak nie wpłynie, nie będę o tym nic mówił.
Gen. Parulski na pewno odszedłby z funkcji naczelnego prokuratura wojskowego, gdyby Naczelna Prokuratura Wojskowa była likwidowana. Będzie likwidowana?
To jest bardzo duży i poważny temat do dyskusji. Mój punkt widzenia jest taki, że najbardziej mi zależy - i to chcę zresztą powiedzieć prokuratorowi Seremetowi w poniedziałek - aby śledztwa, które prowadzi, nie ucierpiały. Myślę, że jest wtórne dla dobra państwa czy jest prokuratura wojskowa i cywilna. Ważne, aby była dobra i skuteczna.
A jeśli zlikwidowany zostanie osobny pion prokuratorski wojskowy, to śledztwa ucierpią? Czy to gładko, miękko przejdzie do prokuratury cywilnej; nie będzie żadnego problemu?
Myślę, że jeśli taki wariant zostanie przyjęty - a zwracam uwagę, że wymagałby zmiany ustawy, całej dyskusji parlamentarnej, podpisu prezydenta - to nie jest taka rzecz, która zdarza się w tydzień. Wszyscy by wtedy musieli dołożyć starań, żeby te śledztwa nie ucierpiały. Prokuratura wojskowa to jest jedno, a prokuratorzy to jest drugie. Mamy wielu świetnych wojskowych prokuratorów - oni powinni dalej pracować w prokuraturze niezależnie od różnych form ustrojowych.
Pan w obronie prokuratury wojskowej nie będzie wykonywał gestów Rejtana?
Jestem otwarty na różne rozwiązania. To sygnalizowałem prokuratorowi Seremetowi i ministrowi Gowinowi. Ta dyskusja w tym tygodniu jest dyskusją bardzo utrudnioną przez to, co się wydarzyło w poniedziałek. Myślę, że chodzi o rozwiązanie dobre, przejrzyste, skuteczne, efektywne i za takim na pewno będę.
A czy po tym, co wydarzyło się w poniedziałek, prokurator Przybył może wrócić do pracy w prokuraturze?.
To nie jest przedmiot mojej oceny. Po takim wydarzeniu, jak poniedziałkowe, jest pewna procedura.
Ale rekomendowałby pan jego powrót na stanowisko prokuratorskie, czy uważa pan, że zawodowo przekreślił swoją przyszłość, zresztą jak sam mówi?
To jego ocena, myślę, że jest w bardzo nieszczęśliwej sytuacji. Powinien skupić się na tym, żeby wrócić do normalnego życia, żeby jego rodzina mogła wrócić do normalnego życia po tym wszystkim, co się wydarzyło. Myślę, że za wcześnie jest mówić, że powinien dalej robić to lub coś innego.
A wie pan, które ze śledztw było tym, które go tak bardzo przygniotło?
Prokurator Przybył i jego oddział przestępczości zorganizowanej zajmowali się właściwie wszystkimi dużymi sprawami, które przekazywały różne służby, w tym służby podległe ministrowi obrony narodowej. Nie sądzę, żeby którakolwiek ze spraw miała go w jakiś sposób przygnieść.
A ta historia korupcji przy programach modernizacji armii to jest poważna sprawa?
Sądzę, że wszystkie sprawy, którymi się zajmował, były sprawami poważnymi, bo w grę wchodziły zwykle miliony złotych.
Ale pytając o tę historię - to jest tak, że w wojsku i jego otoczce działa grupa, która dokonuje bardzo poważnych przestępstw?
To właśnie miało być przedmiotem badania przez prokuratora Przybyła.
Według pańskiej wiedzy, według wiedzy z kontrwywiadu wojskowego?
Moją rolą było przekazanie materiałów i tych przesłanek, pewnych uwag, podejrzeń, które mają służby. Rolą prokuratury jest ich weryfikacja.
Ale na co te materiały wskazują?
Że trzeba bardzo wnikliwie zbadać, czy nie doszło do nieprawidłowości.
A to jest wszystko w czasie przeszłym czy również w teraźniejszym?
W czasie przeszłym.
Dzisiaj już nie ma takiej grupy. Jeśli coś się działo, to się działo, a nie dzieje się cały czas.
Służby całą dobę pracują nad tym, żeby wykrywać takie zdarzenia, więc ja nie mogę powiedzieć, że nie ma następnej takiej grupy. Natomiast wydaje mi się, że to działanie, które podjęły służby i skierowanie wniosku do prokuratury w istotny sposób sprawia, że takie negatywne działania nie mają miejsca.
Tamta grupa została wyrzucona ze struktur armii, ze struktur Ministerstwa Obrony?
Panie redaktorze, nie mogę na ten temat więcej mówić, ponieważ trwa śledztwo i jest coś takiego, jak dobro tego śledztwa. Właściwie żadnej rzeczy ponad to, co powiedziałem, nie można powiedzieć. Władna jest o tym mówić prokuratura, władny będzie o tym mówić sąd.