Po odpadnięciu z eliminacji Ligi Mistrzów Piastowi Gliwice pozostała gra w eliminacjach Ligi Europy. Gliwiczanie trafili w nich na zespół mistrza Łotwy - Ryga FC. Drużyna mało znana w Polsce, a wypełniona byłymi graczami Ekstraklasy. W barwach Rygi grają bowiem Deniss Rakels, Aleksejs Visnakovs czy Polak Kamil Biliński. Piast pierwszy mecz - u siebie - wygrał 3:2, ale nerwów było w Gliwicach co nie miara.
Od początku spotkania gliwiczanie grali w swoim stylu, posiadali piłkę, dominowali, ale gdy dochodzili do pola karnego, jakby zderzali się z murem. Piłkarze z Rygi grali bardzo defensywnie ustawieni, licząc na stały fragment gry czy pomyłkę gospodarzy.
Jak się okazało, długo czekać nie musieli, bo w 22. minucie błąd popełnił Marcin Pietrowski. Za lekko podał piłkę do swojego bramkarza Frantiska Placha. Do futbolówki dopadł Debelko, który wyprzedził Słowaka i skierował piłkę do pustej bramki. Do przerwy nic się nie zmieniło i Piast przegrywał 0:1.
Druga połowa znów wyglądała tak samo. Piastunki od początku atakowały. W 62. minucie na boisku pojawił się Martin Konczkowski, który rozruszał grę gliwiczan. To właśnie on w 66. minucie bardzo dokładnie zagrał piłkę do Czerwińskiego, a ten głową pokonał łotewskiego bramkarza.
Piast znów uwierzył w siebie i zaczął popełniać mniej błędów. Na bramkę Rygi co chwilę sunęły ataki. W 82. minucie i 85. minucie Jorge Felix wpisał się na listę strzelców. Wszyscy przy Okrzei myśleli, że jest już po meczu i ciesząc się jeszcze z bramki na 3:1, przegapili gola na 3:2. Długą piłkę zagrał obrońca Rygi, a Korun, który nie porozumiał się z Plachem skierował piłkę do własnej bramki.
Frantisek Plach po tym golu nie krył nerwów i trudno się mu dziwić. Na 6 puszczonych ostatnio bramek, aż 3 to zasługa słowackiego bramkarza i kolegów z defensywy.
Piast, gdyby nie stracił gola w głupi sposób w końcówce, były murowanym faworytem do awansu. Dwie bramki zaliczki to spory komfort. Tak jest tylko jedno trafienie przewagi, a Łotysze mają dwa gole na wyjeździe.
Gliwiczanie w ostatnich meczach grają dobrze. Styl od zeszłego sezonu się nie zmienił, ale na pewno popsuła się skuteczność i pewność siebie. Tę szczególnie stracił słowacki bramkarz mistrza Polski. Plach, który w zeszłym sezonie był pewnym punktem gliwickiej drużyny, na początku nowej kampanii zawodzi. Przy 2 z 3 straconych w głupi sposób bramek miał on swój udział.
Po wczorajszej wygranej sami zawodnicy Piasta byli zmieszani. Niby jest zwycięstwo i to pierwsze w sezonie, ale po bramkach straconych w taki sposób trudno się cieszyć.