"Święci to nie automat, do którego wrzucimy, jakąś modlitewkę i nam łaska wyskoczy" - podkreśla w rozmowie z Kamilem Baleją Szymon Hołownia z portalu Stacja7. Publicysta i dziennikarz był dziś gościem programu w RMF FM "Święci bez tajemnic".

Kamil Baleja: Czy to prawda, że można znaleźć świętego na każdą okazję?

Szymon Hołownia: Można, ale jest pytanie, jakie mamy relacje z tym świętym. Bo to naprawdę nie jest bankomat, to nie jest automat, do którego coś wrzucimy, jakąś modlitewkę i nam łaska wyskoczy. Rzeczywiście w historii Kościoła wielu świętych przyporządkowywano różnym zawodom czy sytuacjom. Jest patron hotelarzy i pracowników stołówek. To Jan Chrzciciel. Choć nie wiem, dlaczego akurat on. Julian Gościnny - pasowałby lepiej.

Patronem hydraulików z kolei jest święty Fabian, święty Fiakier, święty Mauryn. Producentów igieł - święta Helena. Patronka krawcowych nazywa się Austreberta.

Dużo radości, zwłaszcza w kręgach tych, którzy się , orientują w hagiografiach, wzbudza zawsze święty Walenty - patron zakochanych. On bowiem jest jednocześnie patronem nerwowo chorych. I jakoś te dwie rzeczy, tak się zgrabnie zawsze i w życiu, i w hagiografie okazują łączyć. Człowiek zakochany w końcu oszalał z miłości.

A czy zdarzali się grzesznicy, tacy konkretni, wśród świętych?

Tak, zdarzali się. Już nawet na kartach Ewangelii. To są często karierowicze, oszuści, złodzieje, to są zdrajcy, to są kłamcy. I oni wszyscy  zostają świętymi na końcu. To są fascynujące historie. Weźmy chociaż świętą Marię Egipską. Kobietę, która była podobno piękną dziewczyną i która strasznie lubiła prowadzić się nieobyczajnie. Co więcej bardzo lubiła chodzić z facetami do łóżka wtedy, akurat kiedy oni wyruszali na święte pielgrzymki. Od tak, żeby się zabawić, żeby sobie coś dowieść.

Cytat

Każdy na starcie ma równe szanse i świętymi zostawali ludzie, którzy mieli naprawdę pokręcone historie w życiu.

Każdy na starcie ma równe szanse i świętymi zostawali ludzie, którzy mieli naprawdę pokręcone historie w życiu. I to w stopniu takim, o którym nam, przeciętnym ludziom to się w ogóle nawet nie śniło.

Święci się nam kojarzą z takimi smutnymi, poważnymi postaciami. A może zdarzali się wśród nich żartownisie?

Boże! Święty Franciszek na przykład. Z którego też robi się nie wiadomo jakiego, latającego nad trawą ascetę, który wzruszał się na widok mrówki, a nienawidził ludzi i pieniędzy. A jest o nim piękna legenda, o tym, jak leżąc na łożu śmierci poprosił, aby pewna dama, która troszczyła się o niego w Rzymie, przyniosła na jego pogrzeb, przed jego śmiercią, jego ulubione ciasto. Z migdałami, z orzechami. I rzeczywiście tak się stało, ta kobieta to ciasto przyniosła. On oczywiście w tym momencie przede wszystkim zatroszczył się o swojego brata, o ile dobrze pamiętam Bernarda. Któremu to ciasto podarował, bo pamiętał, że mu bardzo smakuje. Bo to naprawdę są ludzie z krwi i kości.

A teraz pytanie nietypowe. Osobista lista przebojów, lista świętych Szymona Hołowni. Na miejscu trzecim?

Trudno powiedzieć. Bo ja bym nie chciał ich, aż tak bardzo klasyfikować. Może zacznijmy od pierwszego? Jan Chrzciciel. Drugie miejsce, to myślę... To strasznie trudne, co tutaj proponujesz. Ja bym wszystkich tutaj wsadził na to pierwsze miejsce. I świętego Augustyna, i świętą Monikę, i świętego Sylwana z góry Atos, i świętą Faustynę itd.

Ale miały być tylko trzy miejsca.

Dobra, to niech tu będzie takie ex aequo po prostu na tym drugim miejscu oni wszyscy. A na trzecim miejscu, bym umieścił... świętą Olgę Kijowską. Niesamowita postać, która miała tak nieprawdopodobny temperament, że zanim się nawróciła, to wyrżnęła chyba, o ile dobrze pamiętam dobrych kilka tysięcy osób. I to w sposób zupełnie perwersyjny. Na przykład, kiedy plemię Drewlan zabiło jej męża, ona zaprosiła poselstwo Drewlan i najpierw ich ugościła, a potem ich zakopała żywcem. Ale później się spektakularnie nawróciła. I na tym polega droga do świętości.

Polecamy felietony Szymona Hołowni na RMF 24!