Piątkowe wydania dzienników zdominowały wielkie pieniądze i historyczne zmiany. Szczegóły w naszym przeglądzie!
"Dziennik Gazeta Prawna" publikuje rozmowę z generałem Waldemarem Skrzypczakiem. Były wiceszef resortu obrony narodowej tłumaczy się z podejrzeń o sprzyjanie lobbystom i odpowiada na oskarżenia kierowane w ostatnich dniach pod jego adresem. "Pieniądze przyciągają potężne siły. Musimy być gotowi na naciski firm zbrojeniowych i zagranicznych rządów" - podkreśla. "Ja tylko zrobiłem porządek. Gdy zostałem wiceministrem, powiedziałem wyraźnie, że żaden lobbysta, żaden pośrednik nie ma wstępu do mojego gabinetu. Powołałem komisję antymarżową, w której badałem trzy różne umowy. Wyszło, że płacimy przynajmniej 50 proc. więcej, niż powinniśmy. To były koszty prowizji załatwiaczy. Uciekało nam przez palce 300 mln zł rocznie" - wylicza Skrzypczak.
W rocznicę wybuchu stanu wojennego "Fakt" zastanawia się, czy i w jakim stopniu Polsce "opłacała się" transformacja po 1989 roku. "Warto było bić się o wolność i znosić ciężkie czasy stanu wojennego? Udała nam się ta nowa Polska, o którą wtedy walczono?" - pyta. Wylicza też, jak zarobki Polaków dziś i w 1981 roku przekładały się na ich możliwości nabywcze. Pisze, że średnia pensja nauczyciela to dziś równowartość 750 bochenków chleba, 626 kilogramów cukru czy 100 kilogramów kiełbasy. W 1981 było to odpowiednio 369 bochenków, 562 i 134 kilogramów. Pielęgniarki zarabiają dziś średnio 1870 zł, a w 1981 dostawały 4800 złotych. Obecne wynagrodzenie to równowartość 75 kilogramów kiełbasy czy 482 litrów mleka.
"W ostatnich latach polskie miasta na wsparcie klubów piłkarskiej ekstraklasy wydały ze swoich budżetów kilkadziesiąt, a jeśli liczyć budowę stadionów, kilkaset milionów złotych" - pisze "Gazeta Wyborcza". Sumy inwestowane w futbol mogą budzić zastanowienie, zwłaszcza biorąc pod uwagę dość mizerne wyniki polskich piłkarzy. "Futbol jest działalnością komercyjną i powinien być finansowany z prywatnego kapitału" - przekonuje w rozmowie z wyborczą ekonomista Ryszard Petru. "Inwestowanie w kluby piłkarskie w Polsce nie jest dobrym biznesem, w zasadzie nikt na tym nie zarabia. Gdybym dysponował 20 mln zł i chciał je w coś zainwestować, to z pewnością nie byłby to klub piłkarski" - podkreśla.
(mn)