Zapowiedź złożenia niebawem wniosku o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu, to nie tylko podniesienie i tak wysokiej temperatury politycznego sporu. Wszczęcie procedury będzie oznaczało objęcie niepewnością nie tylko działań sądów, prokuratury czy TK, ale prawdopodobnie także gospodarki finansowej i ekonomii istotnej dla wszystkich.
Od strony formalnej zapowiedziane przez premiera przedsięwzięcie jest niepokojąco proste; 115 posłów może złożyć wniosek o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Wniosek jest kierowany do sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która ma przedstawić Sejmowi sprawozdanie z prac nad nim.
Następnie Sejm głosuje nad wnioskiem komisji o umorzenie postępowania albo postawienie prezesa NBP w stan oskarżenia przed TS. Trzeba do tego tylko bezwzględnej większości głosów, co przy pełnej sali oznacza 231 głosujących za. Obecna koalicja ma 243 głosy, może to więc zrobić.
W rzadko spotykanej praktyce postępowania ws. odpowiedzialności konstytucyjnej mogą trwać całe lata. Kiedy jednak wniosek dotyczy osoby urzędującej, pełnienie przez nią funkcji ulega zawieszeniu - i to jest podstawowy skutek działań, zapowiedzianych przez premiera.
Informacja o prezesie banku centralnego zawieszonym w pełnieniu funkcji przez publiczne oskarżenie przed Trybunałem Stanu będzie w oczywisty sposób podważała zaufanie do stabilności systemu finansowego kraju, którego dotyczy. Rynki i inwestorzy mogą w niej dostrzec albo powody do zwątpienia w niezależność tego banku kiedyś i obecnie (gdyby zarzuty stawiane Glapińskiemu miały się okazać słuszne), albo od momentu oskarżenia na przyszłość - gdyby oskarżenie uznać za zamach obecnej władzy na niezależność NBP.
Ani jedna ani druga interpretacja stabilności nie służy.
Osoby prowadzące biznes wymagający stabilnych warunków do wiążącego się z Polską obrazu wzajemnego podważania jednej części sędziów przez inną część sędziów dopisali już to, że uniwersalnym kluczem do wszystkiego dla jednej części sceny politycznej jest w naszym kraju Trybunał Konstytucyjny, który i w sprawie prezesa NBP zajął już stanowisko.
Całkiem niedawno dopisali do tego jeszcze odkrycie działających w Polsce dwóch nieuznających się nawzajem prokuratur. Przedsiębiorcy widzą, że Polska staje się powoli rajem dla adwokatów, mogących skarżyć teraz w zasadzie każdą decyzje oskarżyciela publicznego, jeśli nie z tej, to z drugiej strony i podobnie postępować z orzeczeniami sędziów i tzw. neo-sędziów.
Nie wszyscy się z tym zdążyli jeszcze oswoić, a już z najwyższych kręgów władzy otrzymują sygnały dotyczące instytucji podstawowej dla zachowania wartość pieniądza. Wieści niepokojące chyba każdego przedsiębiorcę operującego pieniędzmi, czy inwestora zainteresowanego przewidywalnością warunków finansowych swojej działalności.
Mówiąc delikatnie nie tak chyba wyobrażają sobie stabilne warunki działania.