11 listopada w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości światowi przywódcy świętowali zakończenie I Wojny Światowej w Paryżu. Oficjalnych gości zagranicznych zatem w Polsce nie było. Władze zapewniały, że świadomie ich na 11 listopada nie zapraszano, bo i tak pojawią się w Polsce na szczycie Klimatycznym w Katowicach. szczyt właśnie się zaczął, światowi przywódcy rzeczywiście przyjechali, choć niezupełnie ci, o których myśleliśmy.

11 listopada w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości światowi przywódcy świętowali zakończenie I Wojny Światowej w Paryżu. Oficjalnych gości zagranicznych zatem w Polsce nie było. Władze zapewniały, że świadomie ich na 11 listopada nie zapraszano, bo i tak pojawią się w Polsce na szczycie Klimatycznym w Katowicach. szczyt właśnie się zaczął, światowi przywódcy rzeczywiście przyjechali, choć niezupełnie ci, o których myśleliśmy.
Przywódcy państw, którzy przybyli na szczyt klimatyczny w Katowicach /EPA/ Peter Klaunzer /PAP/EPA

Przemyślane i zaplanowane

Plan, przedstawiany przed miesiącem przez szefa Kancelarii Prezydenta Krzysztofa Szczerskiego brzmiał wiarygodnie; główne uroczystości miały się odbywać nie samego 11 listopada, który w wielu państwach Europy jest również świętem narodowym, a na świecie jest obchodzony uroczyście jako rocznica zakończenia I wojny światowej. Międzynarodowe obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości rozłożone zostały na cały rok 2018, a ich szczyt miał przypaść w grudniu, podczas szczytu COP24 w Katowicach.

Stawianie przywódców w sytuacji wyboru pomiędzy uroczystościami końca I wojny światowej w Paryżu a polskim Świętem Niepodległości byłoby dla wszystkich kłopotliwe. Więc od samego początku taka była strategia, że rozłożymy ten międzynarodowy wymiar obchodów na kilka etapów - mówił na początku listopada Krzysztof Szczerski. Argument elegancki i przekonujący.

Wykonanie

Przed miesiącem minister Szczerski liczył na przybycie do Katowic ok. 100 przywódców państw. Potem lekko te oczekiwania zmodyfikował, stwierdzając, że obecność potwierdziło ich około 50. Dziś jednak, kiedy szczyt COP24 właśnie się zaczął, wiemy niestety tylko o 29 prezydentach i monarchach odwiedzających Katowice. Obecność 82 ministrów środowiska na szczycie Klimatycznym wydaje się oczywista, zaledwie 7 ministrów spraw zagranicznych zaś - krępująca.

Zamiast prezydentów USA, Rosji, Francji, Ukrainy czy kanclerz Niemiec, Polskę odwiedzają dziś przywódcy Słowenii, Nigerii, Czarnogóry, Nepalu, Bułgarii i Namibii. Jeśli w tym gronie odbywa się przemyślane i zaplanowane jako centralne wydarzenie obchodów 100-lecia polskiej niepodległości świętowanie, to można czuć pewien niedosyt. Z trudem chyba dałoby się znaleźć jakikolwiek motyw, łączący odzyskanie przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów z Nepalem, Namibią czy Nigerią, czy również wówczas nieistniejącymi krajami w Europie.

Dyplomacja wykrętów

Goście szczytu Klimatycznego przyjechali wyraźnie na szczyt Klimatyczny. Wyjaśnienie, że światowi przywódcy nie przyjechali do Polski 11 listopada z powodu tego szczytu zawisło w pustce, bo na szczyt też nie przyjechali, i to mimo zaproszeń.

Poza Sekretarzem Generalnym ONZ, na liście gości szczytu uwagę zwraca głownie Arnold Schwarzenegger. Osobistości z Europy Zachodniej w zasadzie są dziś w Polsce nieobecne. Brak nie tylko wysokiego szczebla reprezentacji krajów Unii Europejskiej, i trudno to uznać za sukces prowadzonej przez nasz kraj dyplomacji.

Nie tak dawno ambasador Stanów Zjednoczonych została poddana publicznej krytyce za działania w imieniu swojego kraju. Prezydenta Rosji przedstawiono na tle skrzyżowanych piszczeli w kontekście napisu RuSSia zawierającego dwie runy, charakterystyczne dla formacji faszystowskiej. Prezydent Francji byłby zdumiony tonem części polskich doniesień ze swojego kraju, kanclerz Niemiec zapewne mniej, ale to wyłącznie przez dłuższe doświadczenie. Polska nie jest ostatnio ulubieńcem wiodących krajów Europy, i właśnie się o tym przekonuje.

Klon niepodległości

COP24 w Katowicach już na wstępie nie ma wielkiej szansy na wykreowanie swojego istotnego znaczenia. Że tak jest dość wyraziście, świadczą słowa Zdzisława Krasnodębskiego, twierdzącego, że nieobecność światowych przywódców na szczycie w Katowicach wynika z obawy, że spotkanie nie przyniesie konkretów w sprawie implementacji Porozumienia paryskiego - to kolejny przykład nader osobliwej dyplomacji, jaką prowadzi Polska.

Prasę też mamy szczególną. CNN doniosła dziś, że prezydent Nigerii Muhammadu Buhari w Katowicach właśnie zaprzeczył pogłoskom, że... nie żyje i został zastąpiony przez klona.

Przynajmniej do południa, to właśnie było główne doniesienie ze szczytu, który według zapowiedzi Krzysztofa Szczerskiego, miał być częścią głównych uroczystości "jeśli chodzi o wymiar międzynarodowy" obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę.

(ag)