"Kreujmy modę na niepicie. Trzeba paru mądrych ludzi, żeby wymyślili kampanię uświadamiającą" - powiedział Maciej Wisławski, pilot i kierowca rajdowy w rozmowie z Pauliną Sawicką w Radiu RMF24 o reformie Kodeksu karnego dotyczącej pijanych kierowców. Wczoraj Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu karnego, teraz ustawa czeka na podpis prezydenta. Efekt? Pijanym kierowcom będą zabierane ich samochody, a - w przypadku kierowania pojazdem należącym do innej osoby - kierowcy pod wpływem alkoholu będą płacić karę w wysokości równowartości pojazdu.
Sejm przyjął wczoraj reformę Kodeksu karnego, w której znalazły się m.in. zmiany dotyczące karania nietrzeźwych kierowców.
Zgodnie z nowym pomysłem, samochody będą mogły być konfiskowane nietrzeźwym kierowcom w trzech przypadkach:
- kierowca prowadzi auto mając nie mniej niż 1,5 promila alkoholu we krwi (niezależnie, czy spowodował wypadek drogowy czy nie);
- kierowca spowoduje wypadek będąc w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila);
- kierowca "recydywista" zostanie ponownie przyłapany na jeździe w stanie nietrzeźwości.
Maciej Wisławski zgodził się z twierdzeniem, że powinna istnieć jakaś forma dyscypliny kierowców, która powstrzymywałaby ich przed jazdą samochodem pod wpływem alkoholu. Zwrócił jednak uwagę, że na obecnym etapie reformy nie jest wiadome, w jaki sposób skonfiskowane samochody będą zagospodarowane.
Byłbym zdecydowanie ostrożniejszy w aż tak drastycznym środku, jakim jest zabieranie samochodów. Są inne środki. Ja jestem zawsze za tym, żeby postawić przede wszystkim na jakąś wyraźną edukację. Prawo jazdy rzeczywiście dla wielu osób jest narzędziem pracy. Jego utrata za przekroczenie pewnego poziomu alkoholu we krwi jest dotkliwą karą. Plus jeszcze kara finansowa (...). Dyskutowałbym z tym - stwierdził kierowca rajdowy.
Ekspert zwrócił uwagę, że statystyki dotycząca zatrzymań pijanych kierowców nie oddają rzeczywistości. Jeżeli w ciągu weekendu policja zatrzymuje tysiąc-kilkaset osób pod wpływem (alkoholu - red.), to de facto tego dnia, czy w ten weekend, tych ludzi jest kilkadziesiąt tysięcy. Jestem przekonany, że złapanych na jeździe pod wpływem, jest nie więcej jak może 10-12 procent. Reszta ma szczęście, że nie trafiła na patrol, który sprawdza trzeźwość - stwierdził Wisławski.
Zdaniem Macieja Wisławskiego, kampania promująca trzeźwy styl życia powinna stać się nowym trendem. Na koniec podkreślił, że "jeżeli zatrzymujemy kogoś kto jest pod wpływem, to już jest za późno".
Najpierw trzeba by ustawić ludzi, żeby tak się w ogóle nie zachowywali. Mieli taką świadomość, żeby nie było potrzeby karania - dodał.
Opracowanie: Kinga Adamczyk