Premier musi zdecydować, co z Jakubowską i poprawką medialną - mówi poseł Jerzy Szteliga, członek zarządu klubu SLD. Sytuacja jest koślawa - komentuje Szteliga przypadek szefowej gabinetu politycznego premiera.
Tomasz Skory: Wyobraźmy sobie, jak to będzie: dzisiejsze spotkanie klubu SLD, szef Krzysztof Janik mówi: musimy zdecydować, co z poprawkami, które do ustawy medialnej zgłosiła Ola Jakubowska. Albo je odrzucimy i wystawimy Olę do wiatru, albo poprzemy i wystawimy do wiatru rząd. Tu spojrzenie pada na pana i pada pytanie: Jurek, co ty radzisz?
Jerzy Szteliga: Dziś nie możemy się zajmować takimi sprawami, bo nie one są najistotniejsze. Najistotniejszy dla nas jest plan Hausnera, bez tego walą się finanse publiczne. Problem stosunku klubu do tego wszystkiego jest dziś elementem najistotniejszym, a pewnie te poprawki są jakimś elementem tego, co się dzieje na rynku politycznym, tego co się dzieje w parlamencie i w SLD.
Tomasz Skory: Zmęczony wzrok Janika mętnieje od irytacji: Jurek, co z tą Jakubowską?
Jerzy Szteliga: To już jest gestia premiera rządu.
Tomasz Skory: Ale premier mówi, że to klub powinien zdecydować.
Jerzy Szteliga: Nie, nie słyszałem takiej wypowiedzi. Klub nie będzie o takich rzeczach decydował, bo ja uważam, że podział kompetencji jest wyjątkowo klarowny. Była inicjatywa rządowa, są zgłoszone jakieś poprawki i to rząd powinien zdecydować, jak daleko idzie: czy się wycofuje z pewnych propozycji, które zostały wrzucone, czy nie. Klub ma inne zajęcia.
Tomasz Skory: Pan uważa za normalne, że szefowa gabinetu politycznego premiera po partyzancku proponuje w Sejmie coś, z czego rządu już dawano zrezygnował?
Jerzy Szteliga: Tzn. sytuacja jest rzeczywiście koślawa, ale trzeba pamiętać o tym, że pani Jakubowska jest także szeregowym posłem i pewnie skorzystała z tych plenipotencji, które daje jej Konstytucja. Ale sytuacja jest taka sobie.
Tomasz Skory: I klub nie wie – Jakubowska-poseł, Jakubowska-sekretarz stanu w Kancelarii Premiera – czy to jest ta sama Jakubowska, czy może jakaś inna? Ja też nie wiem.
Jerzy Szteliga: Dwa w jednym – tak to podobno się nazywa. Sytuacja jest koślawa, ale z tego musi wybrnąć pan premier i pani poseł Jakubowska, która te poprawki zgłaszała. Był określony zakres inicjatywy rządowej, nagle ten zakres został poszerzony i tu już panu premierowi decydować, czy następuje zmiana, czy utrzymujemy tę inicjatywę, którą zgłosił minister kultury.
Tomasz Skory: Krzysztof Janik machnął ręką – nie dogada się z panem. Dzisiejsze posiedzenie klubu SLD ma doprowadzić do poprawienia stosunków klubu z rządem; tego, co mimo nowego otwarcia nie nastąpiło. Klub nadal się z trudem porozumiewa się z rządem. Jak pan sobie wyobraża poprawienie tych stosunków, skoro klub już się zmienił? Może trzeba zmienić rząd?
Jerzy Szteliga: Nie. Trzeba poprawić wszelkie relacje i trzeba się dogadać, czy idziemy z planem Hausnera w sposób jednoznaczny, bez krnąbrności, bo musimy mieć świadomość tego, że nie mamy innego wyjścia.
Tomasz Skory: Ale to chyba załatwia dyscyplina klubowa?
Jerzy Szteliga: Ale pan zauważył pewnie niejednokrotnie, że decyzja o dyscyplinie klubowej nie zawsze przekonuje wszystkich członków klubu i wyłomu wielokrotnie w sytuacjach w sytuacjach dramatycznych zdarzało się wiele. Dziś – jeśli chodzi o poprawianie tych relacji – to trzeba się dogadać z rządem, że założenia do proponowanych rozwiązań ustawowych powinny być przez rząd wcześniej zgłaszane posłom SLD, by mogli się odnieść do nich w tym etapie wstępnym, a nie być zaskakiwanym rozwiązaniami, które są już na papierze, zapisane w projekcie, który marszałek kieruje pod debatę.
Tomasz Skory: Czyli klub nie chce już być maszynką do głosowania?
Jerzy Szteliga: Klub nie powinien być; klub zawsze walczył o swoje. Myślę, że tu jest sytuacja wyjątkowo widoczna, bo powinna być określona zwartość klubu i rządu. Jeśli tej zwartości nie będzie, to nie ma innego wyjścia, jak przy planie Hausnera i trzeba rozpisać przyspieszone wybory.
Tomasz Skory: Ale na razie trwa ranking kandydatów na szefa SLD.
Jerzy Szteliga: To jest co innego: tu rząd, a tu partia.
Tomasz Skory: To też są swego rodzaju wybory. Czy to jest możliwe, by na konwencji, która zapowiada się na 6 marca nie doszło do zmiany szefa partii?
Jerzy Szteliga: Teoretycznie jest możliwe, ale desperacja obecnego przewodniczącego jest państwu znana.
Tomasz Skory: Desperacja Leszka Millera zwykle polega na trzymaniu się stanowiska, a nie opuszczaniu.
Jerzy Szteliga: Ale zauważył pan, że to pan przewodniczący poinformował na posiedzeniu zarządu, że na konwencji złoży dymisję z funkcji przewodniczącego partii. Wtedy ja zgłosiłem trójkę kandydatów: Jolę Banach, Andrzeja Celińskiego i Krzysztofa Janika, mając nadzieję, że wewnątrz partii rozpocznie się cywilizowana debata, dotycząca poprawy wizerunku SLD, a do tego poprawiania potrzebna jest określona twarz lidera.
Tomasz Skory: I będzie to twarz Krzysztofa Janika, nie ukrywajmy, wszystko na to wskazuje.
Jerzy Szteliga: To pan powiedział. Ja mam nadzieję, że jeszcze ciała statutowe na ten temat się wypowiedzą. Mam nadzieję, że będzie formuła konsultacji wojewódzkich i znajdziemy takie rozwiązanie, które zostanie zaaprobowane przez konwencję.
Tomasz Skory: Dziękuje bardzo.